Pytana w zeszłym roku o najlepszy debiut, bez namysłu odpowiadałam: Weave. To była świeżość niespotykana, kreatywność, pomysł i najwyższej jakości wykonanie. Autorskie hafty, nietuzinkowy wybór materiałów, niebanalne, choć przyjemne w noszeniu fasony. Marka wciąż młoda, prezentuje dopiero trzeci sezon, natomiast poziom zachowuje taki, jaki niejednemu staremu wyjadaczowi może się tylko marzyć i jeszcze długo nie spełnić. Mierzy wysoko także pod względem cen, a więc w klienta zasobnego i wysublimowanego, stając w szranki z nazwiskami światowymi, co stanowi zarazem zaletę i wadę. Pierwsze, bo śmiało może to robić z taką ofertą. A drugie, bo czy w tym kraju jesteśmy gotowi na wysoką modę bez świecących po oczach metek rozpoznawalnych z odległości półtora kilometra?
Tajemniczy ogród jest tematem w modzie wręcz uwielbianym. Co i rusz któraś marka zaprasza nas w sekretne miejsca, włączając do gry Frances Hodgson Burnett lub zupełnie ją pomijając, skupiając się na mrocznych zaroślach – idealnym tle do prezentacji ubrań. „Le Jardin Mystique” to tylko pretekst, bo ogrodu w kampanii po prostu nie ma. Są za to roślinne desenie, owady znane z kolekcji poprzednich, wyraziste barwy jesiennych kwiatów i mnóstwo faktur – które również mogą się z warstwami zarośniętego ogrodu kojarzyć. W klimatycznych wnętrzach artystycznej pracowni możemy obejrzeć stroje stanowiące pomost między awangardą a głównym nurtem, niekoniecznie gustownym. O co chodzi? Nie da się ukryć, moda wieczorowa wciąż boryka się z czymś, co nawet dwadzieścia lat temu było dyskusyjne, a jednak potrafi skusić osoby, które w życiu codziennym zachwycają stylem. Ciężko mówić o bezguściu, bo każdy postrzega zjawisko inaczej. Siłą rzeczy bywam tu i tam, i to, co dzieje się w kwestii eleganckiego ubioru, woła o pomstę do nieba. Tafty, tiule i tanie koronki nadwyrężają cierpliwość, wyglądają okropnie, a w dodatku paskudnie wychodzą na zdjęciach. Co powoduje kobietą, która przed chwilą śmigała w fajnych dżinsach, by wieczorem zrobić z siebie abażur? Może chodzi o brak alternatywy. Weave przychodzi z pomocą. I już parę takich rozpoznawalnych charakterów w tych projektach widziałam, co cieszy ogromnie.
Bo tu można mówić o modzie, nie o konfekcji. Jakkolwiek tej drugiej potrzebujemy bardzo i nigdy w życiu nie odmówię jej racji bytu, o tyle z modą często jest tak, że istnieje sobie gdzieś obok, na sesjach zdjęciowych, w magazynach i na ściankach, a gdy przyjdzie co do czego, wolimy sobie ją podziwiać z daleka. Nie w tym przypadku. Nawet jeśli cały zestaw wyda nam się zbyt odważny, wystarczy wyrwać jedną rzecz z kontekstu, by zyskać interesujący jesienny płaszcz z haftem na plecach, mięsisty wełniany sweter, żakardową „bomberkę” lub aksamitną marynarkę. Idealne na jesień obecną, przyszłą i jeszcze kolejną. Bo Weave produkuje nie tyle ubrania, ile skarby, które chcemy przechowywać w szafie jak najdłużej.
Fot. Zuza Krajewska / LAF Artists Management
Asystent fotografa: Aleksander Balcerek
Stylistka: Karolina Gruszecka
Modelka: Valeriya Karaman / L-Models Management
Makijaż: Aneta Kostrzewa
Produkcja: Jagoda Komenda
Retusz: Przemysław Piętak
1 Comment
Ela Kijowska
Piekne !