Nie da jej się ani poruszyć, ani przestawić. Zajmuje stałe miejsce, godnie i spokojnie. Wokół może dziać się wszystko, a ona będzie tworzyć zawsze i tylko w zgodzie ze sobą. Ania Kuczyńska – projektantka poza wszelką konkurencją. Popularność w szerszym gronie zyskała dzięki reinterpretacji tradycyjnej chińskiej torby na zakupy. Przepastny Shanghai wciąż stanowi obiekt pożądania zarówno wśród gimnazjalistek, jak i całkiem dorosłych kobiet, zresztą po co wprowadzam tu płeć – panowie noszą go równie chętnie. Ciągnie się za nią określenie „ozdobny minimalizm”, ukute lata temu, zanim minimalizm wyzuto z podstawowego znaczenia, poszerzając je nieznośnie, a samo słowo nadużywając w każdym możliwym aspekcie. Ciągnie jednak niebezzasadnie, bo w jej przypadku wciąż ma rację bytu. Nieustająco zafascynowana włoską estetyką, prezentuje kolekcję „Le Nuvole” czyli „Chmury”. Czarne, bo wokół dość ponuro (a ona nigdy nie udaje), przetykane niedużymi różowymi obłokami, gdzieniegdzie ukazujące gwiazdy w postaci charakternych akcesoriów. Oto mapa nieba według Ani Kuczyńskiej.
Gdyby była kompozytorką, pisałaby nieskończone wariacje na temat czerni. Tu jedwab, tam wełna, najróżniejsze struktury na szerokiej ciemnej palecie, którą ukazuje dopiero odpowiednie światło. Detale: zakładki, pęknięcia, drapowania i marszczenia. Ozdobne guziki, falbany, mankiety… Może i wszystko już było, ona potrafi przedstawić to tak, żeby pragnąć wciąż i na nowo czarnej sukienki czy koszulki w swojej szafie. Tu i ówdzie ukrywa napisy. A żeby nie gasić pożądania, wprowadza możliwość personalizacji, poprzez dodatkowe wytłoczenie inicjałów na skórzanych elementach. Przywołuje echa przeszłości: ozdobne spinki do włosów, aksamitne balerinki, szerokie skórzane paski oraz od lat niewidziane klipsy. Geometryczne, wyraziste, w czerni, nocnym granacie lub głębokim bordo. Coraz mocniej kusi, by ubierać się tylko u niej, mieszając dyskretną elegancję z wygodną codziennością. Torebki w wersji wieczorowej uszyte są z lekko połyskującego jedwabiu, wypełnione dodatkową warstwą, dzięki której przypominają luksusowe poduszki. Mankiety pękają, udając bransoletki, a spodnie z powodzeniem udają spódnice (echa przeszłości, jak już wspominałam). To moda stonowana i odważna jednocześnie. Bo pozostać wiernym sobie w czasach, gdy to trudniejsze niż kiedykolwiek, to rzecz godna podziwu.
Related Posts


1 Comment
Nettie
Świetna sesja, piękne kolory!