Philo New York

To była druga kandydatka do metamorfozy roku. Trafiając bowiem na różowy sztruksowy komplet, byłam przekonana, że mam do czynienia z całkiem nową marką. Tymczasem Philo New York istnieje od 2014 roku, z tym że dopiero teraz jej estetyka się porządnie skrystalizowała. Wszechobecny „millenial pink” na dobre zwinął się ze słodkich falban czy przykrótkich sukienek na rzecz wyrazistych, nowoczesnych linii. Na miejscu łatwych dzianin pojawiły się nieco bardziej wymagające surowce, rozkładając wachlarz struktur, kolorów i nieskończonych możliwości. Sztruks wiążemy na kokardę, wełnę ozdobnie stębnujemy, bufiastą koszulową bawełnę zamykamy szerokim mankietem, a w dżinsach w stylu vintage przeszywamy kant. Drobiazgi, które składają się na charakter, do tej pory nie do końca określony. Zima 2017 wniosła Philo New York na nowy poziom: poziom petardy.

PHILO WINTER 18 (28)

Na początek nieco historii. Dlaczego polska marka ma Nowy Jork w nazwie? Jej twórczyni, Anna Kociuga, spędziła tam sporo czasu, studiując w Fashion Institute Of Technology na kierunku Projektowania Ubioru. Praktyki odbyła u Rachel Roy, w Victoria’s Secret oraz Chloe, fascynując się tworzeniem dodatków, co zaowocowało miłością do wszelkiego rodzaju detali. Zdecydowała się stworzyć markę odzieżową, która połączy jej europejskie korzenie z nabytym amerykańskim luzem. I w której będzie mogła się wyżyć na polu niestandardowych wykończeń i elementów.

Pierwsze kolekcje wydają się teraz sporym kompromisem. Gdy ktoś postanawia wrócić do Polski i przenieść tu barwne doświadczenia, nierzadko trafia na gruby mur. Bo fason, bo cena, bo materiał. I w końcu: bo nieznana metka. Nie dziwi więc początkowa estetyka, seksowna, blisko ciała, momentami nawet wulgarna, posiłkująca się osobą Natalii Siwiec i jej podobnymi. Polska kobieta to kocha, a my, dziewczyny w dżinsach i t-shircie, jesteśmy w niewielkim procencie odstępstwa od normy. Na szczęście zaczepne napisy na biuście, spódnica baleriny czy suwak między pośladkami to już przeszłość (żeby nie było, wszystkie perfekcyjnie skonstruowane – a wcale nie jest łatwo oblec pośladki w skórę). I naprawdę trudno uwierzyć, że mowa dziś o tej samej marce.

Przede wszystkim przejrzystość. Kroje sprawiające wrażenie prostych, choć w rzeczywistości przemyślane do ostatniej linii. Śmiałe kolory w zestawieniu z wiecznie młodymi klasykami. Zbieżność nazw i nazwisk będzie przypadkowa, ale nie mogę przemilczeć wpływu, świadomego lub nie, czystych form Phoebe Philo, z czasów rewolucji w domu mody Celine. Wpłynęły one na całą modę i echa będziemy odczuwać zapewne jeszcze przez parę lat. To triumf prostoty, rzeczy ponadczasowej, lecz w wydaniu nowoczesnym, autorskim. I odczarowanie tematów ogólnie uznanych za brzydkie (np. spodni dzwonów czy ostrych ramion). Co będzie dalej? Liczę na utrzymanie obecnej sytuacji, bo jest się czym zachwycać.

PHILO WINTER 18 (31) PHILO WINTER 18 PHILO WINTER 18 (3) PHILO WINTER 18 (4) PHILO WINTER 18 (6) PHILO WINTER 18 (7) PHILO WINTER 18 (8) PHILO WINTER 18 (9) PHILO WINTER 18 (11) PHILO WINTER 18 (12) PHILO WINTER 18 (15) PHILO WINTER 18 (18) PHILO WINTER 18 (20) PHILO WINTER 18 (24) PHILO WINTER 18 (23) PHILO WINTER 18 (25) PHILO WINTER 18 (27) PHILO WINTER 18 (30)

Fot. Borys Synak & Sebastian Dziechciarz
Stylizacja: Martyna Sowik
Makijaż: Anna Piechocka / Catnel Make Up
Włosy: Klaudia Jaśpińska
Asystent fotografa: Krzysztof Pierścieniewski
Modelka: Alex / Rebel Models
Produkcja: Oskar Kacprzak / White Noise

Leave a Reply