Łukasz Jemioł wiosna/lato 2018

Aż mam ochotę dodać podtytuł: „Łukasz Jemioł w formie!”. Powstrzymam się jednak, bo to by znaczyło, że wcześniej w formie nie był, co prawdą nie jest. Od czasów łódzkich (i to jeszcze tych, w których pokazywał kolekcje swojej głównej linii, bo Basic nie istniało) z prawdziwą przyjemnością obserwuję, jak projektant się rozwija. Widać, że słucha swoich klientek, że ich zdanie traktuje z szacunkiem i uwagą, ale też nie boi się narzucać swoich pomysłów – w końcu to on jest tu od mody, czyż nie? Pokazów ostatnio nie lubię, co stawia mnie w sytuacji beznadziejnej. Jak mam pisać o polskich markach, zwłaszcza tych największych, nie bywając na tzw. salonach? Jednak w przypadku Jemioła zawsze coś mnie nęci, zawsze mam przeczucie, że będzie interesująco. Była ściana deszczu w Och! Teatrze. Były piaski pustyni w Łodzi. Luksusowy namiot w Łazienkach. Socrealistyczny korytarz dawnego Domu Partii. Co może się wydarzyć w zamkniętej praskiej drukarni?
yDPsg

Było szeroko. Pod każdym względem. Szeroki wybieg, szeroki wyświetlacz na jego starcie, szeroki wachlarz modelek (wśród nich Lidia Popiel i Magda Gołdanowska) i sylwetek w ogóle. Zawsze podziwiam zdolności projektanta w kwestii łączenia kolorów oraz nadawania opatrzonym deseniom nowej jakości. Nie zawiódł. Po wstępie bieli, szarości i beżów przyszedł czas na soczystą zieleń, cytrynowy żółty i intensywny błękit. Oraz zwierzęce nadruki: wąż, cętki oraz stwór bliżej nieokreślony.  I tukan, całkiem osobny, w formie aplikacji. Niekiedy cętki zamieniają się w kwiaty, zanikają lub przecinane są gładkim kolorystycznym akcentem. Plisowane, asymetrycznie cięte. Ubrania zdają się ożywać: tkane paski przechodzą w rafiowe frędzle, gęste falbany przypominają nieco ptasie pióra.

Sporo też dzianiny. Szerokie błękitne pasy, kremowe ażurowe biele, łączenie różnych ściegów, formy totalne: od góry do dołu, na potrzeby pokazu przecinane nonszalancko rozpiętym gorsetowym pasem. To zdecydowanie propozycje na polskie lato, ze świadomością naszego kapryśnego klimatu (i równie kapryśnych kobiet, wiadomo). I klasyka: trencz i różne wariacje na jego temat. Zamiast mankietów z paskiem, długie białe listwy zatrzasków. Białe i niebieskie koszule w wersji pirackiej (Jack Sparrow powraca do gry i na wybieg dzięki Anthony’emu Vaccarello). I sukienki. Lekkie, sielskie – kwintesencja wakacji. Przyjemny był ten pokaz bardzo, bez rewolucji w kwestii mody, ale za to miły dla oka. A o to chodzi najczęściej, prawda?

D5BT1 yYxb8 UbhlY zUyh6 XQURp QVv9i 0mu1i YY4KC x6GND EVkUq VslGU pFLXU gxpyk 14DYU jp67z 4t03t K3EGl pBpEY H9kVv tCMMS Dl0gV 2MPSC PVqgH QcxQb ycs2O NvM7z 8z1ei qZiQZ XFYRs DrF13 4Uj1b oq9Vu KaQLY KT2LY s02ZT YLbnq kadB8 ePzHU ZfhaC cLpcP COabu rOXZf 2xfaU Xoorf KIPwp SQgja

Fot. Filip Okopny

3 Comments

Leave a Reply