Aż mam ochotę dodać podtytuł: „Łukasz Jemioł w formie!”. Powstrzymam się jednak, bo to by znaczyło, że wcześniej w formie nie był, co prawdą nie jest. Od czasów łódzkich (i to jeszcze tych, w których pokazywał kolekcje swojej głównej linii, bo Basic nie istniało) z prawdziwą przyjemnością obserwuję, jak projektant się rozwija. Widać, że słucha swoich klientek, że ich zdanie traktuje z szacunkiem i uwagą, ale też nie boi się narzucać swoich pomysłów – w końcu to on jest tu od mody, czyż nie? Pokazów ostatnio nie lubię, co stawia mnie w sytuacji beznadziejnej. Jak mam pisać o polskich markach, zwłaszcza tych największych, nie bywając na tzw. salonach? Jednak w przypadku Jemioła zawsze coś mnie nęci, zawsze mam przeczucie, że będzie interesująco. Była ściana deszczu w Och! Teatrze. Były piaski pustyni w Łodzi. Luksusowy namiot w Łazienkach. Socrealistyczny korytarz dawnego Domu Partii. Co może się wydarzyć w zamkniętej praskiej drukarni?
Było szeroko. Pod każdym względem. Szeroki wybieg, szeroki wyświetlacz na jego starcie, szeroki wachlarz modelek (wśród nich Lidia Popiel i Magda Gołdanowska) i sylwetek w ogóle. Zawsze podziwiam zdolności projektanta w kwestii łączenia kolorów oraz nadawania opatrzonym deseniom nowej jakości. Nie zawiódł. Po wstępie bieli, szarości i beżów przyszedł czas na soczystą zieleń, cytrynowy żółty i intensywny błękit. Oraz zwierzęce nadruki: wąż, cętki oraz stwór bliżej nieokreślony. I tukan, całkiem osobny, w formie aplikacji. Niekiedy cętki zamieniają się w kwiaty, zanikają lub przecinane są gładkim kolorystycznym akcentem. Plisowane, asymetrycznie cięte. Ubrania zdają się ożywać: tkane paski przechodzą w rafiowe frędzle, gęste falbany przypominają nieco ptasie pióra.
Sporo też dzianiny. Szerokie błękitne pasy, kremowe ażurowe biele, łączenie różnych ściegów, formy totalne: od góry do dołu, na potrzeby pokazu przecinane nonszalancko rozpiętym gorsetowym pasem. To zdecydowanie propozycje na polskie lato, ze świadomością naszego kapryśnego klimatu (i równie kapryśnych kobiet, wiadomo). I klasyka: trencz i różne wariacje na jego temat. Zamiast mankietów z paskiem, długie białe listwy zatrzasków. Białe i niebieskie koszule w wersji pirackiej (Jack Sparrow powraca do gry i na wybieg dzięki Anthony’emu Vaccarello). I sukienki. Lekkie, sielskie – kwintesencja wakacji. Przyjemny był ten pokaz bardzo, bez rewolucji w kwestii mody, ale za to miły dla oka. A o to chodzi najczęściej, prawda?
Fot. Filip Okopny
3 Comments
m.pietrzak
Super!
Joanna
Piękna kolekcja 🙂
Agniesz21
Bardzo piękna kolekcja.