Harel x Stary Browar: Gorączka sobotniej nocy

Filmy pozostają jedną z moich największych modowych inspiracji. Od dzieciństwa przyglądam się strojom na ekranach: czarno białego telewizora, przez kinowy ekran po wyświetlacz komórki. Do dziesiątego roku życia miałam obcykane wszystkie dziewczyny Bonda, każdy kostium z „Footloose”, a nawet piżamy Misia Uszatka czy kreacje Miss Piggy. Działały na wyobraźnię teledyski, musicale i kreskówki. Wszędzie widziałam modę. Do tej pory nic nie umknie mojej uwadze, nawet podczas szalonego pościgu, w którym ciuchy naprawdę nie są zbyt istotne. W scenach namiętności potrafię się skupić na tym, czy sukienkę ściąga się przez głowę czy dołem. A gdy kolejny James Bond ratuje kolejną niewiastę, ja marzę o jej torebce Chloe i białej szmizjerce. Zdecydowanie jestem tą osobą, dla której kostiumograf tak się męczy. Doceniam, podziwiam i korzystam. Na tyle mocno, że gdy Stary Browar odezwał się do mnie z ponowną propozycją współpracy, wiedziałam, że będę kontynuować tematy filmowe. Pierwsza odsłona jest współczesną wersją jednej z moich ukochanych produkcji (tu muszę przyznać, że mam ich tyle, że bigamia to słowo zbyt słabe): „Saturday Night Fever” z Johnem Travoltą w roztańczonej roli głównej.

W zeszłym roku film ten obchodził czterdzieste urodziny. I o ile jeszcze wtedy niektóre ze strojów mogły się wydawać staroświeckie, o tyle ten sezon to idealny moment na powrót do roku 1977. Biały garnitur Tony’ego Manero zostawiamy na inną okazję, skupiając się na ubiorach wszystkich wpatrzonych w niego tęsknym wzrokiem dziewcząt. Zwróćcie kiedyś na to uwagę, oglądając najsłynniejsze bodaj sceny jego solowych popisów na podświetlanej podłodze. Te sukienki, rozkloszowane, pełne ruchu, kwiaty za uszami, kolczyki, kolory! Tłum wokół parkietu to prawdziwe kostiumowe arcydzieło. Tworząc swój zestaw dla Starego Browaru chciałam jednocześnie zatrzymać tamten klimat i przenieść go w nieco współcześniejsze warunki. Dlatego tańczące spódnice pozostają, ale już nadmiar falban niekoniecznie (chyba że na butach). Dzwony zamieniam na szerokie proste i przykrótkie nogawki, a zamiast klasycznych pasków czy groszków biorę odważniejsze, barwne i przeskalowane wersje. Jest optymistycznie, radośnie i na czasie. Poniżej prawie wszystko, co wybrałam. Aby obejrzeć sto procent, zapraszam tutaj.

Leave a Reply