Zaczęło się od zbierania inspiracji. Powstał „moodboard” pełen słonecznych widoków z amerykańskiego wybrzeża, zapierających dech w piersiach wnętrz i oczywiście palmowych liści. Kto jednak się spodziewał, że The Odder Side zdradzi swoją główną ideę dla egzotycznych nadruków, jest w błędzie. Owszem, gościnnie występuje kwiatowy deseń, ale rdzeń pozostaje niezmienny. Ma być baza, zarówno kolorystyczna, jak i formalna. Plus odkryte plecy, bo od początku są znakiem rozpoznawczym marki. Obszerne t-shirty i bluzy zyskują towarzystwo sukienek na cienkich ramiączkach, prostych lub krzyżowanych z tyłu, będących kwintesencją wakacyjnej garderoby. A całość sfotografowana została w obłędnym mieszkaniu na terenie L.A. (a jakże!). Zapraszam do środka, warto się rozejrzeć!
„Od pierwszej kolekcji, konsekwentnie trzymamy się zasady, aby nie iść w 100% z trendami, a aby tworzyć ubrania ponadczasowe, które można nosić przez całą dobę. Tak też jest tym razem” – mówią twórczynie marki. Oczywiście dbają o to, by dało się z tych projektów zbudować całą garderobę (no, prawie całą, bo te ciuchy aż się proszą o towarzystwo dżinsów, co zresztą zostało spełnione w poniższej sesji. Ach, dżinsy The Odder Side – nosiłoby się, co?). Jest jak najprościej, czarno biało z dodatkiem letnich odcieni mięty czy błękitu, a dla kontrastu bordo. Prócz bawełnianej dzianiny pojawiają się len, wiskoza i modal. Wszystko leciutkie, zwiewne i niezobowiązujące.
Fot. Małgorzata Turczyńska
Modelka: Erika Angel