Undress Code

Skoro mamy „dress code”, dlaczego by nie stworzyć „undress code’u”? Odpowiedniego do sytuacji czy stroju wierzchniego, który przecież bardzo od tej pierwszej warstwy zależy. Wygoda w przypadku Undress Code to słowo klucz. Bo gdy od niej zaczniemy, raczej nie wydarzy się po drodze już nic, co mogłoby jej zaszkodzić. Komfort noszenia przełożył się tu na swobodę twórczą – zaproszona do stworzenia sesji wizerunkowej Sonia Szóstak miała pełną dowolność interpretacji najnowszych produktów młodej polskiej marki. I wszystko się zgadza. Wyszło naturalnie, bez wysiłku i z dziewczyńskim humorem. Ale też zmysłowo, choć nie prosto między oczy.

Gdy w zimne grudniowe popołudnie spotykam się z twórcami i właścicielami marki, Izą Godlewską i Kacprem Zielińskim, w atelier marki piętrzą się kartony ze świątecznymi zamówieniami. Kolekcja, którą oglądam, to dla nich sprawa zamknięta, myślami są dwa sezony do przodu. Biznes się kręci, zarówno w Polsce, jak i poza nią. W Zalando w siedemnastu krajach, w Galeries Lafayette w osiemnastu lokalizacjach oraz w kilkudziesięciu butikach multibrandowych, m.in. w Nowym Jorku, Tokio i Szanghaju. Rozmawiamy o wspomnianej wcześniej zmysłowości i pomyśle na przełamanie jej ogranego wizerunku. Undress Code nigdy nie mówi wprost, raczej daje do zrozumienia jakimś dyskretnym znakiem o swojej obecności. Wspaniale markę reprezentuje sama Iza. Spotkałam ją kilka razy dosłownie, ale za każdym miała na sobie jakieś wspaniałe body, które zgrabnie ukrywało się pod marynarką. Golf, ale w transparentne prążki. Albo elastyczny tiul, w newralgicznych (czyt.: zakazanych przez Instagram) miejscach pokryty jest aksamitnymi panelami.

I te kolory: oprócz czerni, która w kwestii bielizny pozostaje obowiązkowa, pełno niespodzianek. Tu ciepły lila, tam szmaragdowa zieleń czy rudości. Plus desenie, nieprzypadkowe. Marka wprowadza krótkie kolekcje kapsuyłowe „Art Capsule”, inspirowane twórczością znanych artystów, pokazując że sztuka nie stanowi oddzielnej domeny rzeczywistości, ale może z łatwością przenikać do codziennego życia i towarzyszyć w wykonywaniu nawet pozornie rutynowych czynności – czytamy w informacji prasowej. Na razie czeka na nas pastelowy Mondrian. Co dalej? Będzie pięknie, to pewne. 
Undress Code wciąż się rozwija i wciąż poszerza rozmiarówkę. Owszem, póki co bardziej przyjazna małym i średnim biustom, ale miseczki rosną. Trwają prace nad kolejnymi konstrukcjami i podoba mi się tempo, które nie narzuca bylejakości. Warto poczekać dłużej, dopracować dany model, niż wypuszczać go w świat tylko dlatego, że ktoś skrytykował markę za zbyt ograniczone rozmiary. Zawsze powtarzam: dla każdego coś się znajdzie. Jeśli nie tu, to gdzie indziej. A sama świetnie się mieszczę w body, które mam zamiar nosić do dżinsów, choć wykrojone dość głęboko. Ale co tam! W tej bieliźnie nigdy nie wygląda się wulgarnie. „Be well Undressed!” – życzą projektanci, a ja życzenia przyjmuję i czekam, aż ustaną mrozy.

Fot. Sonia Szóstak
Asystent fotografa: Szymon Gocławski
Modelki: Julia Kuzka / Division
Paulina Kube / Neva Models
Paulina Łachnik / Model Plus
Scenografia: Michał Zomer
Makijaż i włosy: Kamila Jankowska
Asystentka: Anastasiia Redchyts
Stylizacja: Mariola Kasprzak
Retusz: Bieluszko Retouch
Lokalizacja: Daylight Studio
Produkcja: Undress Code

Leave a Reply