AKTUALIZACJA 22.05.2020
W świetle ostatnich doniesień nie mogę rekomendować produktów tej marki.
Kiedy Jessica Mercedes pojawiła się tu po raz pierwszy? Dawno, dawno temu polecałam ją Waszej uwadze, podkreślając, że jeszcze będzie o niej glosno. Skąd to wiedziałam? Czy to słynna harelowa intuicja? A może po prostu natychmiast było widać, że ta dziewczyna dobrze wie, czego chce, w przeciwieństwie do wielu innych blogerek. Gdy pisałam o niej i jej marce kostiumów kąpielowych całkiem niedawno w kontekście influencerek z poważnym planem B, nie miałam pojęcia, że to dopiero początek. Grudzień 2018 roku przyniosl kolejna niespodziankę: Jessica Mercedes Kirschner stworzyła markę ubrań. Poznajcie Veclaim.
Gdybym chciała użyć porównania, które tak kochamy w naszym kraju, określiłabym Jessicę mianem „polskiej Chiary Ferragni”. Nie tylko obecna w mediach społecznościowych czy na okładkach najważniejszych magazynów, ale też z głową na karku i żyłką biznesową. Ona wie, jak to robić. Obstawia dwie strony barykady: jako klientka i jako właścicielka marki. Zna potrzeby i argumenty jednych i drugich. Dobrze wie, czego od siebie oczekują, a czego u siebie nie znoszą. To pozwala jej uniknąć wielu błędów. I wspaniale wykorzystać różne perspektywy.
Pierwsza kolekcja Veclaim jest niewielka, ale już można zauważyć, o co chodziło jej twórczyni. Jessicę widzę we wszystkich modelach, bo i zostały tak pomyślane, by sama chciała w nich chodzić. „Bardzo zależało mi na tym, by projekty, które stworzę, były spójne ze mną i żebym nadal pozostała wiarygodna w swoich działaniach. Dokładnie wiem, jakie rzeczy mi się podobają i czego brakuje na własnym rynku. Jestem kobietą i rozumiem kobiece potrzeby” – mówi. I rzeczywiście, rozumie świetnie. No i nie tylko ona chce w nich chodzić, to sprawdzone. Gdy przymierzam kilka wybranych modeli, jestem zachwycona, jak świetnie na mnie leżą. A wiecie dobrze, że do sylwetki czy proporcji modelki sporo mi brakuje (i raczej dobijać do nich nie będę). Biała sukienka w czarne ciapki jest skonstruowana tak, by pomieścić nawet spore piersi. Kombinacja regulowanych, wiązanych ramiączek i troczków w linii dekoltu powoduje, że możemy je sobie zebrać i ukształtować. Stanik zbędny! Z kolei długi model z głębokim dekoltem odsłania sporą część pleców. I przyznam, że po raz pierwszy to u mnie sensownie wygląda, jakimś cudem krój podkreśla co trzeba (i tyle samo ukrywa). A tunika z dużymi bufkami została tak skrojona, by linia guzików przy dekolcie układała się w literę V, wydłużała optycznie szyję, zamiast poszerzać ramiona (rękaw zaczyna się odrobinę poniżej ich linii i maszczony jest na płasko, co daje jasność, gdzie kończy się człowiek, a zaczyna… moda). Ciekawe jest to, że przy charakterystycznych fasonach udało się Jessice zachować uniwersalność projektów. Nie chciałabym składać obietnic bez pokrycia, ale mam wrażenie, że naprawdę sporo najróżniejszych sylwetek się tu odnajdzie.
Awangarda w granicach rozsądku, trendy w znośnych proporcjach, sezony umowne. Bo te ubrania można nosić przez cały rok. Na zdjęciach, które stylizowała Ewelina Gralak, świetnie widać, jak mocno da się zaszaleć: łączyć je z innymi deseniami, koronkowymi kozakami czy fantazyjnymi nakryciami głowy. Gdy jednak odejmiemy zabiegi stylizacyjne (skądinąd jak zwykle w przypadku Eweliny przyjemnie zaskakujące), zostaną nam dobrze skrojone, wygodne i po prostu ładne ciuchy. W dodatku produkowane w Polsce, z naturalnych materiałów (len, bawełna i jedwab). To dopiero początek, ale świetne jest to, że już można nakreślić charakter marki. Duże brawa i czekam na ciąg dalszy.
Zdjęcia: Marcin Gąska
Stylizacja: Ewelina Gralak
Włosy: Michał Bielecki
Makijaż: Patrycja Dobrzeniecka
Modelka: Dagmara Ostaszewska
1 Comment
Paula
uwielbiam takie awangardowe stylowki, kozaki animal print zwalaja z nog!
Pozdrawiam –