EST by S – niemodne nie istnieje!

Ona zawsze poprawia mi humor. Prostym i pozytywnym przekazem, który kryje się w każdym dosłownie projekcie. Gosia Sobiczewska potrafi fragment niepozornej tkaniny czy dzianiny zmienić w ubranie, które będziemy nosić przez kilka lat i wciąż tak samo się z niego cieszyć. Uwielbiam obserwować jej spotkania z klientkami. Kiedyś tak się zdarzyło, że spotkałyśmy się w Berlinie w butiku Rauch und Groen, gdzie kolekcje EST by S sprzedają się praktycznie na pniu. Były nowe rzeczy i były stałe klientki. I Gosia, która swoją energią zastępuje nie tyle mocną kawę, co nawet napoje z tauryną. Ona działa, non stop, wciąż ma coś interesującego do powiedzenia i pokazania. Od wielu lat opracowuje swoje kroje tak, by minimalizować liczbę ich składowych, a co za tym idzie, ilośc odrzutów materiału. Niedużo szwów, mało cięć, a efekt znakomity. Mam przyjemność zaprezentować tu początek kolekcji wiosennej. Nie będzie „logomanii” czy „sportowego szyku”. Tych gorących trendów nie będzie w ogóle. W zamian dostaniemy to, co w EST by S od lat lubimy najbardziej. Solidny, szczery i niezobowiązujący styl, który odpowiednio zinterpretowany nada się naprawdę na każdy dzień i każdą godzinę.

O tym, że „niemodne nie istnieje” Gosia mówi, przywołując sprawdzone sylwetki. Rzeczywiście, jej ciuchy nie wychodzą z mody, bo przede wszystkim się jej kurczowo nie trzymają. Zresztą nawet gdyby Gosia próbowała coś z niej wyprowadzić, klientki nie dadzą tego zrobić. Stąd odszywanie sprawdzonych modeli w coraz to nowych kolorach, eksperymentowanie z różnymi materiałami. Nie znaczy to, że brakuje nowości. Jak przyznaje projektantka, odkryła na poważnie miłość do płaszczy. I tych będzie sporo – łącznie z trenczem Michelle, którego nazwa wzięła się od serialowej Michelle Dubois, bohaterki kultowego serialu „Allo Allo” („Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać!”). Aby zachować ciągłość myśli, żakardowy żakiet otrzymał imię Rene.

„Kolekcje u mnie zawsze się zazębiają – niektóre modele testuję dużo, dużo wcześniej, przyglądam się nim, jak pracują z miłośniczkami ESTa – i jeśli się spodobają – wchodzą do kolekcji następnej. Jedno ucho projektowe mam zawsze przy człowieku, kobiecie, odgadując czego pragnie, słuchając sugestii, potrzeb, drugie ucho przy mnie, po prostu. A wszystko to spinam poszanowaniem dla powierzonej, wybranej tkaniny. Zużywamy ją do końca, do ostatniego centymetra, a sama konstrukcja danego modelu wiąże się mocno z zminimalizowaniem do zera resztek po krojeniu. Cieszy mnie Mila sukienka jedwabna asymetryczna, gdzie pasiaste okrawki sztuk trzy mieszczą się w dłoni” – pisze Gosia.
Jej projekty sama lubię z jeszcze jednego powodu. Już pomijając krój uniwersalny dla wielu sylwetek i wiele dietetycznych grzechów wybaczający. Wygoda nie jest tu hasłem reklamowym, nęcącym, po czym dalekim od prawdy. Podejrzewam, że gdyby EST by S występowały w balecie, tancerki byłyby zachwycone swobodą ruchu, jaką dają te ubrania. Bywa, że efekt końcowy jest wynikiem wielu ciężkich prób. Ale zawsze okazuje się, że warto było się przemęczyć. To chyba jak z baletem, prawda?



Zdjęcia: Kamil Banaszek
Stylizacja: Tessa Karsen M.
Modelka: Queen/Wave Model Managment
Makijaż i Włosy: Ilona Nawrocka

4 Comments

  • Olga
    Posted 13 marca 2019 10:08 0Likes

    Prostota sprawdza się zawsze. Wzornictwo do mnie trafia, ale zawsze mam problem z „koszulowymi” tkaninami, z których wykonana jest większość tych projektów – mam wrażenie, ze usiądę i zaraz wszyscy będą widzieć, że siedziałam 😀
    Ale to ogolnie mój problem – mam słabość do sztucznych i bezproblemowych materiałów, bo pomięta czuję się… pomięta 😉

    • harel
      Posted 13 marca 2019 16:31 0Likes

      U Gosi akurat tych sztucznych też sporo jest. Właśnie to jest super, że ten sam model sukienki uszyty jest z lnu, batystu albo lekkiego poliestru. Każdy układa się nieco inaczej, a my nie czujemy się zmuszone do jedynego słusznego wyboru.

  • Estowa fanka
    Posted 14 marca 2019 19:06 0Likes

    100 procent kobiecości, elegancji, subtelności

  • elf
    Posted 15 marca 2019 15:09 0Likes

    jej, jakie cuda, te płasczze, te sukienki kwiatowe i czerwone. I jak ubrania maja nazwy z jednego moich ulubionych seriali, jak ich nie kochac?:))

Leave a Reply