MODAPOLKA. Tulip.

Pamiętacie, jak w zeszłym roku pisałam o marce MODAPOLKA? Wówczas na zakupy mogli sobie pozwolić tylko szczęśliwcy z naprawdę szybkim refleksem, ponieważ cała poprzednia kolekcja powstała z materiałów vintage, które – jak wszystko, co vintage – miały swoją granicę bytności i oczywiście były niepowtarzalne. Już wtedy działania Poli Stępnień, założycielki i projektantki marki, mocno zaznaczały drogę, którą ma ona zamiar podążać. Wykorzystywanie materiałów w pełni, a przynajmniej na tyle, na ile się da. Sięganie do zbiorów z przeszłości, bo przecież mogą na nas czekać prawdziwe cuda, trzeba tylko umieć szukać. No i nierozpędzanie się z produkcją. Może cała Polska nie będzie nosić tej pięknej lnianej bluzki czy szarej sukienki z bufkami, za to osoby, które się na nie zdecydują, będą doceniać swoje zdobycze tym bardziej.

Świadomość to ważny aspekt w pracy projektantki. „Nieuchronność zmian pór roku, następstwo zjawisk w przyrodzie oraz świadomość, że jesteśmy jej częścią, nieustannie towarzyszyła mi podczas pracy nad kolekcją” – mówi. Stąd decyzja o zastosowaniu tkanin, które są w stu procentach biodegradowalne, podobnie zresztą jak barwniki użyte do ich zafarbowania. Jej ubrania pomyślane są tak, by służyć nam przez wiele sezonów i różne pory roku. Podkreśla, jak istotna jest cykliczność, która daje nam równowagę. „After winter must come spring” – pocieszałam się swego czasu, nucąc pod nosem Lauryn Hill, a kolekcja „Tulip”, którą dziś tu prezentuję, spokojnie mogłaby się wkomponować w tę melodię.

Wiosna, rozkwitanie, zmiana – tytuł kolekcji to nie tylko odniesienie do tulipana, lecz całego procesu, za którym tęsknimy, gdy ciemno za oknami. To próba oddania kształtu kwiatowych płatków, pękających pąków, ale też kolorów budzącej się wiosny, wcale nie takich oczywistych. Bo przecież mamy tu i ziemię jeszcze bez trawy, i trochę błota, szare niebo. Kroje są niezwykłe, bardzo przemyślane, kunsztowne wręcz. Choćby marszczone na całej długości rękawy kobaltowej marynarki, szerokie falbany przywodzące na myśl zachodzące na siebie płatki kwiatów czy misterne marszczenia przy mankietach.

Sama sesja zdjęciowa też do natury się odwołuje, takiej sielskiej, dalekiej od miasta, pierwotnej nawet. Może jak z powieści Iwaszkiewicza? Właśnie wyobraziłam sobie „Panny z Wilka” w tych kreacjach i to działa. A ujął to wszystko w genialną całość Bartek Wieczorek i – choć nie mam takiej informacji – intuicja mi podpowiada, że to nie filtry, tylko prawdziwa klisza. Powrót fotografii analogowej do mody bardzo cieszy. Bardzo, bardzo.
P.S. A kolekcję „Tulip” możemy kupić za pośrednictwem Showroom.pl.

Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM
Asystent fotografa Wojtek Affek
Stylizacja: Michał Koszek / Van Dorsen Artists
Makijaż i włosy: Iza Kućmierowska/DAS Agency
Modelka: Zosia / Model Plus Warsaw
Movement director: Michał Gerlach
Produkcja: Van Dorsen Artists

Leave a Reply