Veclaim. Pięć razy sukces.

AKTUALIZACJA 22.05.2020

W świetle ostatnich doniesień nie mogę rekomendować produktów tej marki.

Veclaim – marka odzieżowa stworzona przez Jessicę Mercedes, choć na wciąż początku drogi, już zalicza swoje mniejsze i większe sukcesy. Nominowana w kategorii Marka Roku w plebiscycie Elle Style Awards, pojawiająca się w sesjach zdjęciowych nawet w Vogue, budząca uczucie bezwarunkowej miłości u szeregów użytkowniczek Instagrama. Stan na dziś? Ponad czterdzieści dwa tysiące obserwujących, śmiałe i przyjemne dla oka sesje zdjęciowe, a przede wszystkim ręka wciąż na pulsie kapryśnej mody. Dlaczego to właśnie Veclaim odnosi sukces i czy aby na pewno jedynym powodem jest sama Jessica?

  1. Autentyczność. Gdy rozmawiamy podczas premiery letniej kolekcji Veclaim, Jessica podkreśla, że każdą rzecz przetestowała na sobie. I że są to takie fasony, jakie sama chciałaby nosić. Nie chodzi tu o odkrywanie całkiem nowych ścieżek czy przebrzmiałą przecież awangardę. Raczej o poczucie się dobrze w swojej skórze. Ja jej wierzę. Zwłaszcza gdy patrzę na ciętą ze skosu spódnicę Amber, sukienkę Valentinę z przyjaznym sylwetce marszczeniem w talii czy Aurę – sukienkę na ramiączkach, której długość można regulować za pomocą wszytych w boki troczków. Wiadomo, żadna marka nie zaspokoi naszych potrzeb w stu procentach, ale tu – dzięki życiowemu podejściu do sprawy – szanse są wysokie.
  2. Spójność. Oczywiste? Niekoniecznie. Mam świetne rozeznanie w polskich markach i co najczęściej mi przeszkadza, to właśnie zbyt duży wybór, zbyt duża paleta kolorów i wzory, które nijak się do siebie nawzajem mają. Nawet jeśli nie chcemy nosić ich razem, określenie „kolekcja” zobowiązuje. A przynajmniej powinno. W Veclaim każdy model jest konsekwentną odpowiedzią na poprzedni. Podejrzewam, że jesienne nowości też będą współgrać zarówno ze sobą, jak i z tym, co w asortymencie już było. To jest sprytna rzecz, podpatruję choćby u marek skandynawskich (Ganni) czy francuskich (Rouje): przyzwyczajasz klientkę do modelu i nie zabierasz go jej wraz z nową porą roku, tylko serwujesz w nowej odsłonie.
  3. Rozmiarówka. Kolejny ból polskiej mody. Bo czy opłaca się stopniować wykrój i odszywać zbyt wiele egzemplarzy, skoro przeważająca liczba klientek mieści się w S? A Jessica tłumaczy, że marzyło jej się, żeby Veclaim mogła nosić także jej mama, nie tylko drobne nastolatki. Dzięki czemu większość modeli występuje aż w pięciu rozmiarach. Zawsze powtarzam: wąską rozmiarówką sami sobie zamykamy drzwi do sukcesu. Naprawdę wolę, by marka miała mniej modeli, ale za to brała pod uwagę naszą różnorodność. Chyba że bazuje na krojach oversize – wtedy wybaczam jak najbardziej.
  4. Cena. To temat trudny i dyskusyjny. Bo rzeczy Veclaim nie są najtańsze. Gdy swego czasu napisałam, że zachowują rozsądne ceny, zrobiła się niezła awantura. A czy rozsądne to znaczy niskie? No właśnie. Bo czy w przypadku tej marki kupujemy po prostu ciuch czy jednak sięgamy po coś więcej? I absolutnie nie chodzi mi teraz o kupony, które Jessica słusznie od swojej sławy odcina. To wizerunek na wysokim poziomie, piękne sesje zdjęciowe, starannie dobierane materiały, polska produkcja. Wiem, polska produkcja nie jest wolna od etycznych niedomówień. Łatwiej jednak ją skontrolować. A małe marki, jak Veclaim, nie mogą sobie pozwolić na wpadki, więc dbają o każdy etap powstawania kolekcji.
  5. Dostępność. Czasy mamy wspaniałe, bo internet dociera tam, gdzie większość butików nigdy się nie otworzy. I nie musi. Co więcej, najczęściej wcale nie planuje. Gałąź sklepów, które działają tylko w sieci, jest już tak długa, że za moment odłamie się i stworzy nowe drzewo z autonomicznymi korzeniami. Jedyna niedogodność? Brak możliwości zmierzenia. I świadomość, że przesyłka musi swoją drogę pokonać. Będę się jednak upierać, że lepiej, by emisja spalin odbywała się na krótkim lokalnym odcinku niż morzach i oceanach.

Pięć punktów, niby prostych, ale gdyby przeanalizować ofertę polskich marek, okazałoby się, że mało która je po kolei spełnia. Zbyt często skupiamy się na tym nieszczęsnym „budowaniu strategii”, „storytellingu” czy innych określeniach, które miewają sens, o ile bierze się za nie osoba kompetentna. W innej sytuacji pozostają pustymi frazesami i człowiek zaczyna się zastanawiać, ile razy jeszcze przeczyta, że coś jest dla „niezależnej, pewnej siebie kobiety, która nie boi się być sobą”. Jessica Mercedes i jej zespół stworzyli coś więcej niż tylko kolejną wydmuszkę aspirującą do miana marki odzieżowej. Wszystkim, którzy już zacierają ręce, by krytykować, polecam wziąć głęboki oddech i skorzystać z doświadczenia konkurencji, by wyciągnąć z tych działań coś dla siebie. Tak ładnie Wam wszystko rozpisałam, że nic, tylko brać się do roboty.











Fot. Marcin Gąska
Modelka: Nikola Stajszczak
Stylizacja: Ewelina Gralak

12 Comments

  • z
    Posted 30 sierpnia 2019 09:54 0Likes

    Wszystko pięknie, już miałam się rzucić wspierać wspaniałą młodą polską markę… Szkoda, że calutka kolekcja od a do z jest uszyta z wiskozy, co jest ewidentnym cięciem kosztów ze strony Veclaim i szczerze mówiąc nie wiem, czy w tym kontekście ceny są rozsądne. Wolałabym zapłacić więcej za szlachetniejsze materiały.

    • harel
      Posted 30 sierpnia 2019 13:15 0Likes

      Wiskoza jeszcze nie jest najgorsza. Owszem, super, gdyby była jedwabiem, ale zawsze sobie nawet tłumaczę, że w którymś momencie zawsze coś będzie nie tak. Jedwab zazwyczaj lepiej prać chemicznie – a wiadomo, jak to działa na środowisko. Z kolei bawełna nie miałaby szans tak się lekko układać. Więc w przypadku Veclaim ten wybór rozumiem. Nie będę jakoś mega stawać w obronie wiskozy, na pewno lepiej szyć z niej niż z poliestru. W Rouje wcale nie jest lepiej (co stwierdziłam ze zdziwieniem, bo marka zaczynała od jedwabiu), a ceny jeszcze wyższe.

  • Karola
    Posted 30 sierpnia 2019 15:23 0Likes

    Niby wszystko fajnie, ale ja w estetyce dostrzegam baaardzo dużą inspirację realisation par. Nie tylko w krojach, ale sposób prowadzenia social mediów i klimat zdjęć łudząco podobny…

    • Oliwia B
      Posted 2 września 2019 09:35 0Likes

      A to ciekawe, rzeczywiście podobnie się prezentują… Wiadomo, inspirować się można, ale kiedy to jeszcze inspiracja a kiedy już kradzież czyjegoś pomysłu, stylu bycia.

      • harel
        Posted 4 września 2019 16:50 0Likes

        Myślę, że tu mamy do czynienia nawet nie tyle z inspiracją, co podobną estetyką. Tak jak pisałam przed chwilą, sporo marek ją wykorzystuje. Analogowe zdjęcia, lekko wyblakłe kolory itd. Ciekawa jestem, co będzie dalej, bo ten trend też w końcu przejdzie.

    • harel
      Posted 4 września 2019 16:48 0Likes

      Realistation otworzyło drzwi bardzo wielu markom. Mnie jakoś to nie razi aż tak bardzo, bo jednak każda ma swoją wizję, choć owszem, podobną. Bo to podobna estetyka, bardzo dziewczęca i seksowna jednocześnie, z delikatnym nawiązaniem do krojów z minionych dekad. Dopóki fasony nie są skopiowane jeden do jednego, nie mam z tym problemu.

  • M
    Posted 23 maja 2020 09:58 0Likes

    No i teraz duże pytanie o tę staranność produkcji, doglądanie i kontrolowanie każdego etapu w Pl. „A małe marki, jak Veclaim, nie mogą sobie pozwolić na wpadki, więc dbają o każdy etap powstawania kolekcji”. Jak widać, cena wciąż jest za markę, nie za jakość. Tylko strategie marketingowe się zmieniły. Przykre. I przykre, że tak wielokrotnie polecane, nie tylko przez Ciebie. Nauczka dla konsumentów, bo nie są niczym więcej. Konsumują „rzemiosłową” strategię marki. Czyli nic się nie zmieniło. :(.

    • harel
      Posted 23 maja 2020 10:13 0Likes

      Niestety, sama czuję się wprowadzona w błąd, zresztą podobnie jak większość dziennikarzy, którzy w dobrej wierze wspierali markę. Wciąż się zgadzam ze swoim stwierdzeniem, że marki, zwłaszcza takie, nie mogą sobie pozwolić na wpadki. Oto, co się dzieje, gdy jednak sobie pozwolą. Płacenie za metkę – wiadomo, na tym moda m.in. polega, na dawaniu tej miłej iluzji. Tu jednak płaciliśmy za metkę made in Poland, która okazała się kłamstwem. I to jest najgorsze. Nie dano nam wyboru. Co złego w koszulce wyprodukowanej w Maroku? Jeśli o tym wiemy, podejmujemy decyzję i tyle. Co gorsza, teraz żadna rzecz wyprodukowana przez nich w Polsce nie ma znaczenia. Plus idzie to rykoszetem w inne marki komunikujące się jako produkujące w Polsce.

  • M
    Posted 23 maja 2020 12:50 0Likes

    I to jest przykre w całej tej aferze, że zachwianie zaufania uderzy też w innych. Niestety, na dziś deklaracje Made in… opierają się na zaufaniu i, w domyśle, wierze, że nie chodzi o doszycie guzika w Łodzi do koszuli z Indii. Bo inna jest obietnica za Made in i wyższą ceną. Fajnie, gdyby istniały obiektywne wyróżniki, by ludzie mogli wiedzieć, skąd są materiały, gdzie od podstaw powstaje itp., a nie tylko ufać. Podejrzewam, że dla Ciebie i innych, pod swoim nazwiskiem promujących polskie marki i inne podejście do zakupów, to jest też trudne. Nie zazdroszczę, bo to pewnie i dla Was cios. Trzymaj się!

    • harel
      Posted 25 maja 2020 13:27 0Likes

      Niestety, cios spory. Polska produkcja też nie zawsze jest taka kolorowa, kwestia możliwości wyboru. Tutaj klient chciał wesprzeć lokalny rynek, tym bardziej, że w czasie epidemii wszyscy zachęcali do wspierania polskich marek, a nagle okazuje się coś takiego. Ciekawa jestem jak i czy w ogóle marka z tego wyjdzie. Na razie nie widzę takiej możliwości.

      • M
        Posted 27 maja 2020 23:47 0Likes

        No, i kolejna afera. Jest mi przykro. Nigdy nawet na Aliexpress nie wchodziłam. Taka prawda. Nie jestem rozrzutna i bogata, ale na urodziny itp. zawsze preferowałam polską biżuterię, małych firm, nie tylko Wishbone, ale też Takk itp. Dziś pierwszy raz weszłam na Ali, łatwo można znaleźć rzeczy podobne do W., jeśli nie te same – skąd mam wiedzieć? To bardzo przykre. I chyba w środku decyzja już się podjęła, wolę kolekcjojować filmy, nośniki z muzyką itp. Najwyraźniej vintage odzieżowo-biżuteryjne musi wystarczyć. Do czasu, aż zaistnieją jakieś obiektywne metody weryfikacji, aż coś będzie szło za nośną gadką. Chciałam skromnym wkładem wspierać, co dobre, a zaliczyłam dziś któryś krąg piekielny 😉 Życzę w tych czasach, mimo wszystko, pogodnego nastroju i spadam 🙂 Fajnie, że odpowiedziałaś, na pewno widzisz to w innej perspektywie. Przyszłości dla V. nie widzę i w tych rozdygotanych ruchach w sm… Ach, i każda firma będzie teraz pokazywać rzemieślinków 😉

        • harel
          Posted 28 maja 2020 11:04 0Likes

          Staram się obserwować to wszystko na spokojnie, ale łatwo nie jest. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie orientować się przede wszystkim w ofercie platform typu Ali… Dla mnie najgorsza jest właśnie ta ściema. I tak jak pisałam wcześniej, to celuje w inne marki, również te uczciwe. Wiadomo, polska produkcja nie zawsze gwarantuje jakość czy godne warunki, w tym momencie jednak wzbudza tylko podejrzenia. Szkoda, bo ja tu się staram polecać same sprawdzone rzeczy, a – jak widać – niektórzy liczą, że pewne rzeczy się nie wydadzą. A teraz będą się wydawać jedno po drugim, bo wściekły klient ma lepszą skuteczność niż Sherlock Holmes…

Leave a Reply