Czy wiedzieliście, że marka Big Star w tym roku obchodzi czterdzieste urodziny? Obstawiałabym góra dwudzieste piąte, ze względu na własną o nich świadomość, która circa ćwierć wieku temu właśnie się zrodziła. Ale jednak. Cztery dyszki, czyli o rok więcej niż Harel w tej chwili. Jak było kiedyś? Szpanersko, zdecydowanie. W naszej młodzieżowej świadomości marka nie odstawała od swej ówczesnej konkurencji typu Diesel czy Americanos. Zresztą jak przez mgłę widzę dość częstą wspólną obecność tych trzech w różnych punktach warszawskich w okolicach roku 1996-97. Gdy parę miesięcy temu podzieliłam się z Wami wspomnieniem o Big Starach, okazało się, że sporo z Was ma same dobre, lekko sentymentalne skojarzenia. Że w podstawówce to był obowiązek, inaczej następował rówieśniczy ostracyzm. Albo że to były pierwsze Wasze dżinsy. Albo że znajomy z Anglii do tej pory jak przyjeżdża do Polski, to sobie Big Stary kupuje. I tak dalej, i tak dalej. Gdzieś ten nasz Big Star przepadł na parę dobrych lat, raczej nie podążając za dżinsowymi trendami, moszcząc się wygodnie w tej kategorii stylu, którą sobie swego czasu wypracował. Niejedna marka na tym się przejechała i teraz ledwo zipie, zadowalając jedynie mocno nostalgicznych klientów. Ale nagle, w okolicach czterdziestki, najwyraźniej przyszła jakaś refleksja, bo nam się marka rodzi na nowo.
Z jednej strony to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności. Pokolenie, które dwie dekady temu pomykało w Big Starach, marząc o swoim pierwszym telefonie komórkowym, teraz stanowi największą grupę potencjalnych klientów (nie zrobiłam badań, ale tak mi logika podpowiada). Widzę po sobie, że powroty do pewnych fasonów czy stylu sprawiają nadzwyczajną radość. A z drugiej rzeczywiście trochę się w strukturach firmy zadziało, przypłynęła młoda krew i zaczęła sobie odrobinę odważniej poczynać, co z kolei może zachęcić młodziutkie pokolenie, poszukujące czegoś innego niż podróbki Gucci na AliExpress.
W informacji prasowej czytamy, że marka nie nadaje modzie terminu ważności, chce ubierać, nie przebierać i daleka jest od ograniczeń wiekowych. Sesja w obiektywie Łukasza Pukowca świetnie ten niejaki manifest potwierdza. Kultowe modele marki otrzymały nowe życie. Znajome fasony zostały lekko postarzone, aby nadać im sznyt vintage, którego tak wielu z nas obecnie szuka. Ech, gdyby człowiek nie zmieniał sylwetki… Myślę, że w domu moich rodziców bez problemu odnalazłabym swoje stare rzeczy ze znajomą gwiazdką, które mogłabym teraz nosić bez żadnego obciachu. Dżinsy – wiadomo. Takie proste klasyki z porządnej wysokości talią. Ale też inne rzeczy: kurtkę z barankiem na kołnierzu, pasiastą koszulkę polo, atłasowe (tak!) spodnie 7/8 w kolorze soczystej pomarańczy… Oglądam te nowości i wiem, że to autentyczny nur w głębię archiwum. Bo sama różne rozwiązania świetnie pamiętam.
Dlatego bacznie obserwuję, co się w Big Star dzieje, oczywiście licząc na coraz odważniejsze kroki w niedalekiej przyszłości. Odświeżenie wizerunku wypadło wyśmienicie. Pora na kolejne ruchy, które każda sieciówka powinna podjąć, jeśli chce przetrwać.
Fot. Łukasz Pukowiec | LAF
Asystent fotografa: Wojtek Affek, Olek Balcerek
Modele: Nancy Topko | AS Management, Ola Kursa | EC Management, Steve | IZAIO Management, Nikodem | AS Management, Antoni Jankiewicz | Mode Models
Stylizacja: Janek Kryszczak | Art Faces
Asystentka Stylisty: Izabella Bielawska
Makijaż i włosy: Aneta Kostrzewa | Ilike Photo @aneta_kostrzewa @ilikephotogroup
Asystentka makijażystki: Katarzyna Olkowska
2 Comments
Roz
Ha, no właśnie – są rzeczy, które po prostu nigdy się nie starzeją! Pamiętam swoje pierwsze BigStary. Cóż to było za podniecenie 🙂 Choć teraz noszę się trochę inaczej, to wcviąż wracam do starawej już pary jeansów, któe sprawdzają się w zestawie z męską koszulą albvo przewrotnie – elegancką marynarką. Innych elementówq garderoby od nich nigdy nie miałam, ale zazdrościłam przyjaciółce kozaków z BS 😉
Karolina P.
BigStar to dla mnie właśnie marka sama w sobie. I przyznam szczerze, że mam tylko kilka ubrań od nich, ale są ze mną baaaaardzo wiele lat.