Kiedy się zaczęło? We wrześniu, stąd sept. jak September. Gdzie się zaczęło? W Paryżu podczas śniadania. To był zajęty czas, ponieważ Katarzyna Maciejewska i Aleksandra Wiśniewska na co dzień pracują na stanowiskach kupców w dużej marce. Zamarzyło im się coś własnego, co nie będzie kolidować z wykonywanym zawodem, ale też przyniesie zupełnie inną satysfakcję. Śniadanie miało być tylko krótkim momentem wytchnienia przed wizytą na kolejnych targach. Zamieniło się w początek czegoś całkiem nowego.

Sept. jest marką obuwniczą, założycielki stawiają na klasykę i uniwersalność. Brzmi banalnie? Nawet jeśli, to się sprawdza. Pierwszym i jedynym na razie modelem są mokasyny. Bardzo proste, dopracowane do ostatniego szczegółu. Wygodne, bo testowane na każdym etapie, by wreszcie wybrać najlepszą wersję. Skórzane, produkowane w Polsce. Mięciutkie w środku i na zewnątrz. Nie na tyle jednak, by tracić kształt. Skąd to wiem? Bo obydwie panie swoje egzemplarze noszą znacznie dłużej niż od września. Kolorem, który zawsze ma być obecny, jest czarny. Reszta będzie się zmieniać w zależności od sezonu. Ponieważ sept. miały swoją premierę również we wrześniu (dokładnie rok po paryskim śniadaniu), odcienie odpowiadają obecnej porze roku.
Podczas spotkania natychmiast znajdujemy wspólny język. Katarzyna i Aleksandra też nie mogą nosić mokasynów czy balerinek Vagabonda, bo znajdują się w połowie rozmiaru. Postanowiły nikomu nie robić takiej przykrości i produkować także połówki. Numeracja zaczyna się od 36, a kończy na 41. Jak na debiutującą markę to bardziej niż dobrze. Połówki to temat rzeka – gdy zapowiedziałam na Instagramie, że będę pisać o marce, która je robi, popłynęły same słowa radości. Póki co zakupów można dokonać tylko przez internet, polecam skorzystać z tabeli rozmiarów udostępnionej na stronie. Ceny? Zdradzę tylko, że każda zawiera siódemkę (bo sept to także prefiks oznaczający ten numer), na szczęście nie na początku.
Zdjęcia: sept.
3 Comments
marchef
Piękne buty, choć przyznam, że zostałam zawalona reklamami tej marki na instagramie i w jakiś sposób przytłoczona. Pierwsze wrażenie pozytywne, później poczułam przesyt. Przestałam obserwować. Ale z chęcią będę się im przyglądać bardziej z boku 🙂
Adam
Nie dziwię się że tak mocno reklamują. W końcu znaleźć chętnych, którzy będą chcieli aż tak przepłacać za buty nie jest proste.
Kosma
Może i są drogie ale warte swojej ceny.