Nowa kolekcja KOPI została stworzona, by kusić. Nie ma innej opcji, skoro projektantka sięgnęła po motyw węża. A ten, choć bywa groźny, w aspekcie biżuterii pozostaje tematem wdzięcznym i nieskończonym. Moja babcia nosiła takie węże. Zresztą ona w ogóle nosiła sporo biżuterii, czego jej niezmiernie zazdrościłam. Podczas gdy ja nawet jedną bransoletką potrafiłam zaczepić o klamkę i spowodować katastrofę, babcia obwieszała się tymi wężami i innymi stworzeniami (uwielbiała biżuteryjne pająki, ku przerażeniu wielu swoich koleżanek) i nawet swoje ostatnie dni spędziła, nie rezygnując z ukochanych akcesoriów. Lista rzeczy do odbioru ze szpitala była imponująca. Figurowały na niej głównie pierścionki i bransoletki. Wtedy wydało mi się to tylko i wyłącznie przygnębiające. Dziś dostrzegam siłę i chęć zadbania o wygląd, bez względu na okoliczności. Choć w jej przypadku były ostateczne, ta postawa wciąż bardzo mnie inspiruje. Zwłaszcza dziś.
Ech, dostało się KOPI intensywnymi wspomnieniami, ale może właśnie o to chodzi? Może w biżuterii powinno się kryć więcej niż w innych elementach garderoby? W końcu co jak co, ale ona trwa znacznie dłużej niż niejedna para dżinsów czy butów.
Fot. Ola Golczyńska
Modelka: Nicol / uncover models
Makijaż: Marta Podbielska Marta Podbielska
Stylizacja: Natalia Kopiszka