Weekday w Warszawie.

Z niezależnej szwedzkiej marki w istotną część odzieżowego koncernu. Tak się pokrótce przedstawia historia marki Weekday, która wczoraj otworzyła swój pierwszy sklep w Warszawie. Nie w Polsce, gdyż od jesieni zeszłego roku można ją znaleźć w krakowskiej Galerii Kazimierz (podobnie zresztą jak Monki, o czym też mało kto wie). Gdy pierwszy raz o niej pisałam, była częścią również niezależnej firmy Cheap Monday. Do taniego poniedziałku dopisano pozostałe dni tygodnia, a asortyment poszerzono o bardziej uniwersalną, mniej alternatywną odzież. W 2008 roku markami zainteresowała się grupa H&M, w efekcie czego weszły do jej portfolio. Cheap Monday niestety nie wyszedł na tym najlepiej, w czerwcu 2019 zniknął z rynku, pozostając tylko fragmentarycznie w ofercie sklepów multibrandowych (np. Zalando czy Asos). Za to Weekday rośnie w siłę, stacjonarnie w czternastu krajach, a wirtualnie aż na osiemdziesięciu ośmiu rynkach. I rosnąć nie przestaje, nawet w tych wątpliwych czasach (choć o tym na sto procent będzie można powiedzieć pod koniec 2020 roku, ale to już osobny wątek).

Witryna sklepu w Paryżu

Pięć lat temu umieściłam Weekday na liście marek, których potrzebujemy w Polsce. W międzyczasie albo się zestarzałam, albo marka przestała mnie kręcić, bo zakupów tam nie zrobiłam od dawna. Trzeba przyznać, że Weekday trzyma rękę na pulsie i co w modzie, to i w ofercie. Zatem dla osób, które trendy chcą mieć w szafie choć w drobnym procencie i mają ochotę na zakupy, będzie miejscem wymarzonym. Jeśli tylko pojawia się w modzie dany kolor, fason czy dowolny element, jest pewne, że w Weekday to znajdziemy. Tak było i z ukochanym przez tzw. generację Z odcieniem żółtego, z marmurkowymi dżinsami, nylonowymi kapelusikami a’la Prada Linea Rosa czy torebkami bagietkami. Dziś do Weekday można się wybrać po pastelowe garnitury z bermudami zamiast długich spodni, szmizjerki w stylu safari i wachlarz różowych niczym dywan z letniego wybiegu Jacquemusa propozycji. Przy okazji zgarnąć historie bardziej klasyczne, jak trencze czy żakiety oraz dowolny model dżinsów (tak, dżinsy Weekday to zacna rzecz).

Jakość? Jak to w sieciówce, czyli nierówno. Co warto zauważyć, to realizacja założenia, by w 2020 w ofercie znalazła się w stu procentach bawełna organiczna lub bawełna z recyklingu. Co ciekawe, wspomniane wcześniej dżinsy są produkowane tylko z bawełny organicznej już od 2015 roku. W informacji prasowej czytamy, że obecnie ponad 73% powstaje z materiałów zrównoważonych.

Od 2017 roku marka organizuje cyklicznie tzw. pchle targi w wybranych sklepach, umożliwiając klientom sprzedaż swoich używanych ubrań. Na stałe w Sztokholmie działa na zasadzie komisu Re-Market. W jednym i drugim przypadku marka organizuje lub współorganizuje przedsięwzięcie, ale przynosić i sprzedawać można różne ubrania, nie tylko z metką Weekday.

Interesującym elementem działalności marki jest również linia koszulek Weekday Zeitgeist. Niemal dekadę temu zaczęły się pojawiać t-shirty z napisami, nie byle jakimi, lecz komentującymi aktualną rzeczywistość. Tematy przeróżne, od lekkich po bardzo poważne, dotykające problemów i zjawisk społecznych. Każda koszulka jest dostępna tylko przez tydzień.

Ładnie buduje się społeczność, zebrana pod hashtagiem #inweekday. Ręka na pulsie? Wiadomo, obecna. Czy wpiszemy się w nią chętnie? Czas pokaże. Na razie na warszawiaków czekają trzy piętra o łącznej powierzchni 374 m2. Mimo wszystko Weekday namawia do pozostania w domach i zakupów internetowych. Kto się skusi?

Na deser kilka modeli wartych uwagi.

Leave a Reply