Dlaczego #newbottega wcale nie jest taka „new”, jakie dżinsy będziemy nosić jesienią i dlaczego nie chcę być biedronką – wszystkiego dowiecie się z najnowszego odcinka „Posłuchaj Harel”. Zapraszam!
Świetny głos. Fajnie snujesz te Swoją opowieść idobrze się tego słucha. Jesteśmy jakoś pewnie w podobnym wieku. Kocham przyjaciół i te wszystkie stylowmi, wspominam z rozrzewnieniem kiedy sama nosiłam podobne kreacje. Pamiętam , kiedy kończyłam ósma klasę i z dziewczyny noszącej jeansy, jakieś trapery i flanelowa koszule w kratę, czasem w połączeniu z za duża skóra po tacie, miałam z koleżanką przeistoczyć sie w dziewczynę. Założyłam golf(,pamiętasz golfy ) i plisowana spódniczke krótka. Nie trwało to długo . W liceum wróciłam do grunge ,byłam super modna, niebanalna i najważniejsze, dobrze się w tym czułam.
To chyba nie ma co rozwijać. Nie znam nikogo, kto nie cierpiałby z powodu ich noszenia niestety. Są super wizualnie, podobno ortopedyczne, ale coś idzie mocno nie tak, bo terapeutycznego działania nie mają, a wręcz przeciwnie.
Dziękuję za odpowiedź, zdziwiłam się ta opinia ponieważ przed zakupem pierwszej pary czytałam historie marki, oczywiście zachwyciłam się tradycja i rzemiosłem. Wiem że dzisiaj ten produkt sprzedawany jest na masowa skalę i nie jest to jakościowo to samo co pierwowzór, ale nie sądziłam że działają dla kogoś niekorzystnie. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć się wygodniejszych butów nie miałam i wręcz wydaje mi się że prostują mi stopy. W takim razie pewnie dla niektórych są ulga a dla innych koszmarem. Uwielbiam Cię Harel, tworzysz wspaniałą treść ☺️
I to jeszcze jeden dowód na to, jak różnie „działają” różne ubrania czy akcesoria. Niektórzy na przykład nie znoszą Birkenstocków, a dla mnie to są z kolei najwygodniejsze buty. Emu za to są zbyt miękkie i nie czuję się w nich pewnie, a tu z kolei głównie wielka miłość. A kto wie, już dawno Martensów nie nosiłam, może teraz byłyby bardziej przyjazne niż kiedyś?
Jak najbardziej rozumiem kwestie indywidualnego odczucia wygody/niewygody, ale martensy były postrzegane jako wygodna, wręcz ortopedyczno-lecznicza (w końcu w nazwie marki pojawia się doktor) wersja ciężkich i niewygodnych glanów. Osobiście najpierw miałam glany i to była wielka katorga, na szczęście szybko przerzuciłam się na alternatywę w postaci martensów i to była ogromna różnica na plus – lekkie, wygodne, nie obcieraly, moim zdaniem też ładniejsze od glanów.
No i zapewne w porównaniu do glanów były wygodne (i ładniejsze, tu też się zgadzam). Ale dla mnie, dziecka w miękkich adidaskach, to było poświęcenie dla mody…
9 Comments
Agnieszka
Świetny głos. Fajnie snujesz te Swoją opowieść idobrze się tego słucha. Jesteśmy jakoś pewnie w podobnym wieku. Kocham przyjaciół i te wszystkie stylowmi, wspominam z rozrzewnieniem kiedy sama nosiłam podobne kreacje. Pamiętam , kiedy kończyłam ósma klasę i z dziewczyny noszącej jeansy, jakieś trapery i flanelowa koszule w kratę, czasem w połączeniu z za duża skóra po tacie, miałam z koleżanką przeistoczyć sie w dziewczynę. Założyłam golf(,pamiętasz golfy ) i plisowana spódniczke krótka. Nie trwało to długo . W liceum wróciłam do grunge ,byłam super modna, niebanalna i najważniejsze, dobrze się w tym czułam.
Sylwia
Trafiłam przypadkiem jednak Twój głos mnie oczarował …zostaje tu na dłużej
harel
Ale miło! Cieszę się bardzo! I zachęcam do czytania, trochę tego jest.
Paulina
Cudowny odcinek Harel :), może kiedyś rozwiniesz myśl że martensy robią tragedię stopom
harel
To chyba nie ma co rozwijać. Nie znam nikogo, kto nie cierpiałby z powodu ich noszenia niestety. Są super wizualnie, podobno ortopedyczne, ale coś idzie mocno nie tak, bo terapeutycznego działania nie mają, a wręcz przeciwnie.
Paulina
Dziękuję za odpowiedź, zdziwiłam się ta opinia ponieważ przed zakupem pierwszej pary czytałam historie marki, oczywiście zachwyciłam się tradycja i rzemiosłem. Wiem że dzisiaj ten produkt sprzedawany jest na masowa skalę i nie jest to jakościowo to samo co pierwowzór, ale nie sądziłam że działają dla kogoś niekorzystnie. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć się wygodniejszych butów nie miałam i wręcz wydaje mi się że prostują mi stopy. W takim razie pewnie dla niektórych są ulga a dla innych koszmarem. Uwielbiam Cię Harel, tworzysz wspaniałą treść ☺️
harel
I to jeszcze jeden dowód na to, jak różnie „działają” różne ubrania czy akcesoria. Niektórzy na przykład nie znoszą Birkenstocków, a dla mnie to są z kolei najwygodniejsze buty. Emu za to są zbyt miękkie i nie czuję się w nich pewnie, a tu z kolei głównie wielka miłość. A kto wie, już dawno Martensów nie nosiłam, może teraz byłyby bardziej przyjazne niż kiedyś?
Justyna
Jak najbardziej rozumiem kwestie indywidualnego odczucia wygody/niewygody, ale martensy były postrzegane jako wygodna, wręcz ortopedyczno-lecznicza (w końcu w nazwie marki pojawia się doktor) wersja ciężkich i niewygodnych glanów. Osobiście najpierw miałam glany i to była wielka katorga, na szczęście szybko przerzuciłam się na alternatywę w postaci martensów i to była ogromna różnica na plus – lekkie, wygodne, nie obcieraly, moim zdaniem też ładniejsze od glanów.
harel
No i zapewne w porównaniu do glanów były wygodne (i ładniejsze, tu też się zgadzam). Ale dla mnie, dziecka w miękkich adidaskach, to było poświęcenie dla mody…