Vicher. Kokoro.

Czy mariaż z Japonią może być niedosłowny? Och, zdecydowanie, takie lubimy najbardziej! „Kokoro”, kapsułowa kolekcja poznańskiej marki Vicher, jest na to najlepszym przykładem. Punktem wyjścia było tytułowe określenie na serce i umysł (język japoński pełen jest takich nieoczywistych połączeń, wiem raczej z dalekiej teorii niż z praktyki, z pewnością jednak niejeden japonista by mi to potwierdził), przekłada się ono na dwoistość czy to stylu kolekcji, czy nawet naszej własnej interpretacji. Na szczęście próżno tu szukać yukatabiry czy pasów obi (no dobrze, są spodnie hakama, ale na tym koniec literalnych historii), prędzej odnajdziemy róż kwitnącej wiśni i po prostu oszczędną estetykę, która zawsze z Japonią będzie się kojarzyć.

Huśtawka emocji – takie określenie znalazłam w informacji prasowej. I całkowicie je rozumiem. „Kokoro” powstawała bowiem w jednym z trudniejszych momentów dla polskiej mody w ogóle, czyli w tych miesiącach, które zamiast cieszyć nadchodzącym latem, wprowadzały rosnący niepokój. Zresztą Inez i Katarzyna Wicher, siostry, które tworzą markę, korzystając z możliwości produkcyjnych, postanowiły najpierw wesprzeć lokalne szpitale, dla których szyły kombinezony i maseczki, a dopiero potem wrócić do względnej normalności, przygotowując nową, optymistyczną wizję jesieni.

Kolekcja urzeka dyskretną zmysłowością i pięknie skomponowaną, dość szeroką paletą barw. Ale też wykorzystaniem autorskiego nadruku z logo w roli głównej, patentu dość ogranego, zwłaszcza w ostatnim czasie, który wręcz żywił się powrotem logomanii. Tu jednak nie razi, wręcz przeciwnie, robi dobre wrażenie. Może to deseń a’la praster miodu, a może – znów – starannie dobrane kolory, które sam logotyp sprowadzają na drugi plan, ciesząc oko regularnym wzorem?

Vicher to w ogóle ciekawa marka pod wieloma względami. Patrząc całościowo, możemy poczuć się lekko onieśmielone teatralnością fasonów, odważną skalą i radością odcieni. Ale gdy przyjrzymy się bliżej, odkryjemy mnóstwo pojedynczych elementów, idealnie uzupełniających tę misterną układankę, jaką jest nasza własna garderoba. I tak właśnie należy konsumować modę. Ale to temat na inną okazję. Ciąg dalszy nastąpi.

Zdjęcia: Łukasz Pukowiec
Asystent fotografa: Aleksander Balcerek
Modelka: Paulina Pitsikalis
Stylizacja: Ewelina Gralak
Makijaż i fryzury: Kamila Jankowska
Retusz: Paul Drozdowski

Leave a Reply