Prada i James Jean. Louis Vuitton i Takashi Murakami. Longchamp i Tracey Emin. To takie współprace wielkich marek z artystami, które mam chyba na dobre w pamięci. Zwłaszcza absolutnie magiczne postaci Jeana nadrukowane na eteryczne sukienki w kolekcji Prady na wiosnę lato 2008. Potem wylądowały na torebkach, stając się przedmiotem niezliczonych podróbek. Jesienią 2020 do kolekcji ulubionych mogę dodać grafiki Rity Ackermann u Chloe (niektórzy doszukują się podobieństwa do wspomnianej wcześniej Prady…). A na polskim podwórku – współpracę marki Lobos z Anną Halarewicz.

To duet (a właściwie tercet) idealny. Oni, czyli Monika i Patryk Łobos, tworzą torebki na najwyższym poziomie. Od samego momentu powstania nie było żadnych kompromisów, luksus funkcjonuje tu nie tylko w opisie kolekcji czy, jak to niestety często się zdarza, w niespełnionych marzeniach. Poczynając od włoskich skór, przez najlepszej jakości okucia, na polskiej produkcji w zakładem z kilkudziesięcioletnią tradycją kończąc. Ona, czyli Anna Halarewicz, to ilustratorka z takim dorobkiem artystycznym, że musiałabym wykupić chyba dodatkowe miejsce na serwerze, gdybym zechciała się z Wami wszystkim podzielić, w świecie mody obecna od lat. Połączyli siły, by stworzyć wyjątkową kolekcję wielofunkcyjnych torebek zdobionych romantycznymi grafikami. A na miły dodatek powstał breloczek w kształcie serca, pomalowany w (a jakże) małe serduszka. Płótnem dla Halarewicz stała się nie tylko biała skóra, lecz także elementy wewnętrzne – taka miła tajemnica do wiadomości właścicielki. Są nadrukowane komputerowo, ale wyjątkowa technologia daje wrażenia zdobień ręcznych.
Torebki Lobos charakteryzuje wielofunkcyjność, nie tylko w kwestii odpinanych rączek czy różnej długości i rodzaju pasków. Cała idea wzięła się od opcji wymiennych klapek w różnym kształcie. A to z kolei przyszło bezpośrednio z zaprojektowanych przez Monikę i Patryka płaszczy ze skórzanymi kieszeniami. Klientki pytały, czy nie można by ich odczepić i nosić osobno. Jak widać, okazało się, że można, płaszcze jak na razie odeszły w zapomnienie (choć jeśli miałyby ten sam gatunek, co torebki, to nie miałabym nic przeciwko).
Cała kolekcja jest dostępna w sklepie internetowym marki.