Chyba po raz pierwszy w historii tego bloga chciałabym zadedykować komuś tekst. Osobą, którą fluorescencyjnym, choć wirtualnym flamastrem wpisuję, jest Olga Drenda, autorka książki „Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji”, a także założycielka facebookowej strony Duchologia, która tak mi się spodobała, że dla niej postanowiłam wznowić facebookową (choć wciąż jednak bierną) aktywność. I jeśli w ogóle loguję się na Facebooku, tylko tylko po to, by oglądać przygody chomików, smagane morską bryzą futerko psów rasy Westie lub skany fotostory z „Dziewczyny” (kto nie ma pojęcia, o czym teraz piszę, niech szybko idzie sprawdzić – o ile jesteśmy z podobnego rocznika, będzie w dechę, że tak się wyrażę). Co ma wspólnego autorka „Duchologii” z nową kolekcją Marca Jacobsa? A może powinnam zapytać, co ma wspólnego Marc Jacobs z „Duchologią”?

Okazuje się, że estetyka, która nam, urodzonym w latach osiemdziesiątych, wydaje się raczej obciachowa (choć, jak widać po sukcesie „Duchologii”, potrafi być niezwykle fascynująca), dla Marca Jacobsa stała się furtką do świata wypełnionego nastoletnimi marzeniami, z jednej strony cukierkowego, z drugiej psychodelicznego, przypominającego pokój starszej siostry, z plakatami niedbale przyklejonymi do ścian, kiczowatymi poduszkami, miśkami, których wciąż trochę żal się pozbyć, bo jeszcze dorosłość zdąży nas dotknąć, ale też z intrygującymi młodzieżowymi magazynami, albumami z alternatywną fotografią czy zbiorem listów miłosnych. Tak powstała Heaven – trochę kolekcja, trochę marka (czy też „submarka”) projektanta, zbierając w sobie wszystko, co nostalgiczne, choć niekoniecznie piękne. Do współpracy Jacobs zaprosił Avę Nirui, artystkę, fotografkę i dziennikarkę mody, która zasłynęła tworzeniem fanartowskich, pirackich ubrań-hybryd, łączących w sobie różne marki. Jednym z jej najpopularniejszych dzieł (choć powstałym jedynie w dziesięciu egzemplarzach) była bluza Gucci z fragmentem logo Champion. A jej osobiście ulubionym (wg wywiadu w magazynie Dazed) – inhalator z logo Louis Vuitton.
Heaven wcale nie jest pierwszym spotkaniem Jacobsa z Nirui. W 2017 roku wspólnie stworzyli bluzę z kapturem z celowo przekręconym nazwiskiem projektanta (Marc Jacobes). I tu znów się kłania duchologia, bo czyż na bazarach w epoce transformacji nie spotykaliśmy bezwstydnie wręcz łapiących nasz wzrok Abibasów z czterema paskami zamiast trzech czy koszulek z (chyba nawet wcale niecelowym) błędem „Miami Bitch”? Ba, nawet klapki Kubota szybko doczekały się swoich podróbek, na czarnym rynku krążyły przecież Kobuty (na własne oczy, Stadion Narodowy). Napędzeni nostalgiczną tęsknotą Marc i Ava postanowili zebrać elementy z przeszłości, które kiedyś kochali, które ich fascynowały i powodowały, że miało się ochotę na ich widok zakrzyknąć: „Heaven!”. To ubrania i dodatki, trochę kiczowate, trochę sentymentalne, ale też w odpowiednim kontekście zupełnie zwyczajne i codzienne, zaserwowane jednak w sposób, który porusza coś w sercu i każe wspominać. Bo kto z nas nie miał kolorowego portfelika na rzepy czy kolekcji starych miśków na półce? Ofertę przeplatają charakterystyczne artefakty: dywan w kształcie stokrotki (dość wściekłej), poduszka z żabą, archiwalne wydania magazynów, „Virgin Suicides” z autografem Sofii Coppoli czy oryginalne pocztówki Jeffa Koonsa. Jest i Gregg Araki, bo styl jego twórczości też wpisuje się w ideę marki.
Lookbook zahacza o jeszcze inny, wspomnieniowy temat, a mianowicie japoński (i nieodżałowany po swoim zniknięciu) magazyn Fruits (pisałam o nim co nieco w tekście „Pożegnanie ze street stylem”), którego twórcę i fotografa, Shoichiego Aokiego, Jacobs poprosił o zrobienie zdjęć. Oczywiście w stylu Fruits, jakżeby inaczej? A ponieważ dobrze pamiętam wyczekiwanie, aż przez moje wątłe łącze internetowe załadują się zdjęcia Aokiego (w roku bodaj 2003), by móc choć odrobinę podejrzeć styl ulicy całkiem innego świata, tym bardziej całość do mnie przemawia.
Sesje wizerunkowe powstały aż trzy, poniżej ta, która bezpośrednio łączy się z ofertą sklepu. Naprawdę trudno uwierzyć, że powstała w 2020 roku. Witamy w przeszłości, drodzy Państwo.
Stylizacja: Clare Byrne
Scenografia: Julia Wagner