Her Impact. Masz wszystko!

O pomyśle stworzenia platformy wspierającej kobiety zawodowo i biznesowo Magdalena Linke-Koszek i Karolina Cwalina-Stępniak mówiły od dawna. Jedna i druga ma solidne doświadczenie zawodowe, gdybym chciała je wypytać o wszystko, nie starczyłoby mi pamięci w dyktafonie (zresztą Karoliny możecie posłuchać w pierwszym odcinku mojego podcastu „Posłuchaj Harel” – sami zobaczycie). Skupiłam się na Her Impact, czyli realizacji ich wspólnych planów i marzeń.

Platforma ruszyła na początku tego roku i, wbrew przeciwnościom, które przed większością z nas rok 2020 postawił, wciąż rwie do przodu, rozwija się i zyskuje coraz więcej zwolenniczek. O co chodzi? Coż to takiego i dlaczego warto się tam zapisać? Her Impact to strona internetowa, dająca darmowy dostęp do niezwykle wartościowych treści, umożliwiająca kontakt z ekspertami w różnych dziedzinach, a wkrótce oferująca skrojone na miarę (choć już płatne) kursy. W niezwykle krótkim czasie jej założycielkom udało się stworzyć różnorodną społeczność, która pomaga sobie nawzajem i chętnie dzieli doświadczeniem.

Fot. Anna Ulanicka

Harel: Skąd potrzeba stworzenia społeczności? 

Karolina Cwalina-Stępniak: Nasza społeczność jest bardzo ukierunkowana, nastawiona na rozwój zawodowy. Owszem, są różne grupy na FB itd., ale one są dosyć wybiórcze, my zbudowałyśmy społeczność o wiele większą. A co nas skłoniło? To, że większość takich rozwojowo-zawodowych skupisk kobiet nie pozwalało się odnaleźć tym najmłodszym, na początku swojej drogi. 

Magdalena Linke-Koszek: Ja sama wcześniej tworzyłam sieć Young Women Leaders, zapoczątkowałam ją w 2018 i obserwowałam wówczas boom na różne sieci kobiece. Było ich dużo, były różnorodne, ale znów – często pomijały mniej doświadczone, zawodowo aktywne młode kobiety. Chodziło mi o to, żeby nie były to spotkania z przyjaciółkami, tylko środowisko, w którym można pogadać o pracy. Mnie fascynowało, jak kobieta, która jest z zupełnie innej branży niż ja, rozwiązuje jakieś problemy. To często są kwestie uniwersalne, choć nasze zawody się różnią, możemy czerpać nawzajem ze swoich doświadczeń. Her Impact jest wynikiem bardzo mocnych obserwacji różnych grup kobiecych, w których do tej pory się obracam, odpowiedzią na to, czego obecnie potrzebujemy na rynku. Ważne jest też to, że to pierwszy produkt digitalowy. Produkt, który tworzy społeczność online. Postanowiłam, że zrobię coś totalnego i rozpoznawalnego. Był to poniekąd eksperyment, ale przemyślany.

H: Ale chyba sukces przyszedł dość szybko?

M.L.K.: Rzeczywiście, to wypaliło, okazało się, że takie przedsięwzięcie jest potrzebne. Tym bardziej, że praktycznie z premierą naszych działań zbiegła się epidemia i totalne przeniesienie do internetu. 

H: Jaki macie przekrój zawodowy w zebranej społeczności? Czy macie kontrolę nad tym, kto się zapisuje, czy pozostajecie otwarte? A może jest już tyle osób, że brakuje miejsc?

K.C.S.: Nie mamy, ale jesteśmy zszokowane, ile dziewczyn dołączyło do nas z branży IT. 

M.L.K. Orientujemy się, kto czym się zajmuje, ponieważ dziewczyny zapisując się do nas, podają branżę. Natomiast w tym momencie jest ich tyle, że nie śledzimy już wszystkiego dokładnie, potrafimy wskazać najbardziej popularne dziedziny. Oprócz IT mamy też sporo kobiet zajmujących się sztuką, filmem, modą…

K.C.S. Bardzo dużo jest dziewczyn od mody. I dużo własnych działalności w różnych dziedzinach, również mniejszych biznesów.

M.L.K. Ważne jest to, że nigdy nie zamykałyśmy się na żadne społeczności. Często ludzie nas pytają, do jakich kobiet chcemy trafić. Odpowiadamy, że do wszystkich, które chcą się rozwijać. Zaznaczamy się w każdej sferze.

H: Czy zauważacie, że w którejś branży takie działania są szczególnie potrzebne? Bo ja na przykład mam wrażenie, że moda, chociaż całkiem nieźle się u nas rozwija, bardzo często boryka się z problemami wynikającymi z braku biznesowego przygotowania. Czy macie w planach edukowanie w konkretnych dziedzinach dla konkretnych gałęzi zawodowych?

K.C.S.: Mamy w ofercie różne ścieżki, np. Her Skills albo Her Experts, każda ma swoich mentorów, tam nie kategoryzujemy, czy ktoś jest od mody, czy od dajmy na to nieruchomości. To tak jak z wizytą u specjalisty. Ma on uniwersalne narzędzia, ale dopasowuje je totalnie pod ciebie. Czyli jeśli osoba od mody chce się nauczyć, jak funkcjonować w biznesie, nie potrzebuje mentora od mody, tylko od biznesu. A on z kolei może pomóc także w innych branżach, bo jego wiedza jest uniwersalna. Sama widzę, że moda jest światem artystycznym i często potrzebuje takiego poukładania, jakiejś strategii, zarządzania czasem, nadania priorytetów. 

H: A co najbardziej byście chciały swoimi działaniami przekazać? Czy jest coś, na czym szczególnie wam zależy? Co w pierwszej kolejności ma się kojarzyć z Her Impact?

K.C.S.: Najbardziej byśmy chciały, żeby Her Impact kojarzyło się z narzędziami do wykorzystania. Że jeśli tylko chcesz, możesz od nas naprawdę dużo dostać i zyskać, żeby działać. Może będę tu trochę kontrowersyjna, bo działam w wielu miejscach wspierających kobiety, ale też trochę po tych kobietach jadę. Bo niestety są takie kobiety, którym możesz dawać na tacy milion rzeczy, a nie umieją z tego skorzystać. My dajemy właśnie narzędzia. Samo narzędzie nie wykona za nas pracy, ale bardzo ją ułatwi. Trzeba tylko chcieć. Przedstawiamy mnóstwo projektów, spotkań, rozmów, paneli dyskusyjnych, można tam zrobić genialny networking. Masz Her Impact Master Class, webinary, za które gdzieś indziej płaciłabyś ciężkie pieniądze, masz eksperckie artykuły, ćwiczenia do wykonania, masz mentorów, do których możesz napisać, a ile osób to zrobiło? 

M.L.K.: Tak, bo my rzeczywiście wszystko podajemy na tacy. I to jest dla nas ważne. Tworzymy społeczność dla kobiet ambitnych, tych, którym się chce. I chcemy uderzyć do takich kobiet, nieważne z jakiej branży, z jakim wykształceniem. Ważne, żeby chciały się dokształcać, były zainteresowane rozwojem, korzystały z możliwości, których im dostarczamy. 

K.C.S. Mam taki przykład. Wiesz, ile myśmy szukały dobrej stażystki? I wiesz, jak ją znalazłyśmy? Napisała do nas maila. Przez cztery miesiące nikt nie wpadł, żeby takiego maila napisać. Po prostu z pytaniem, czy można odbyć u nas staż. Jedyne, o co ludzie czasem pytali, i to przez Instagram, to to, kiedy będziemy kogoś szukać. Rozumiesz, o co chodzi? Dlatego chciałybyśmy być kojarzone z tym, że jeśli będziesz umiała skorzystać z tego, co dajemy, to możesz naprawdę dużo zyskać. Wkurza mnie czasem, że ludzie chcieliby wszystko osiągnąć małym kosztem. Oczekują nie wiadomo czego, a nic z siebie nie dają. 

H: Dobrze to znam. Sama niedawno spisałam zasady funkcjonowania bloga i swojego Insta, bo podaję wszystko na tacy, a i tak w kółko mam pytania o to samo. Wynika to czasem z lenistwa, bo komuś nie chce się przeczytać nawet opisu pod zdjęciem, a czasem po prostu z braku świadomości, że coś można zrobić w prosty sposób. Nawet jeśli mówimy o zrobieniu zrzutu ekranu jakiejś informacji, którą u siebie podaję. 

K.C.S.: Dokładnie tak. Dostaniesz, co chcesz, tylko wysil się trochę! Wkurza mnie przyzwolenie, żeby być leniem. 

M.L.K. Ja się nauczyłam tego podczas pracy w kancelarii. Nikt mi nie mówił, co mam zrobić. Sama musiałam się zorientować, sama podjąć działanie. Nie orientujesz się, wylatujesz, są inni na twoje miejsce. Może bezradność jest kwestią nowego pokolenia?

H: Słyszałam taką teorię, nawet całkiem zgrabną, że obecne pokolenie nie nauczyło się o nic starać, bo wszystko miało podane na tacy. Nie wiem, jednak, na ile wiek ma znaczenie, bo moje równieśniczki też miewają blokady. Na zasadzie: wiesz, nawet chciałabym coś zrobić, ale nie wiem jak zacząć…

K.C.S.: To właśnie u nas jest idealne miejsce, żeby przestać tak gadać i w końcu zacząć naprawdę!

Leave a Reply