Teoretycznie torebka powinna być jedną z najbardziej zapomnianych rzeczy w roku 2020, przecież ogromna część z nas prawie nigdzie nie wychodzi. A jeśli nawet, to raczej nie po to, by chwalić się różnymi cudownościami podczas nieśpiesznego spaceru po okolicy domu czy pracy. Być może jednak to właśnie torebka przypomina nam o tym, że jeszcze będzie pięknie, jeszcze będzie normalnie, jeszcze wyprowadzimy te nasze skarby na niczym nieograniczony spacer. A jednak obecny rok w cudowne torebkowe nowości obfituje, czego przykładem dziś niech będą zimowe projekty marki Kulik.
Kulikowe klasyki zyskały nowe rozmiary i jeszcze więcej dodatków, które można nosić wymiennie lub zbiorowo (ile rączek zmieści się przy jednej torebce? Naliczyłam cztery). Marka kontynuuje ideę ręcznie plecionych, makramowych kolorowych pasków, a nowością w tym sezonie są cieniutkie, złote łańcuszki. Jest i ząb czasu, jak go nazywam, czyli ozdoba w kształcie zygzaka, która całkiem zmienia charakter jednego z flagowych modeli. No i skóry, prawie wszystkie w tej kolekcji są wyprawiane organicznie, z czego założycielki marki są bardzo dumne. I słusznie.