O tej porze roku zwykle myślami jestem daleko do przodu, bo przecież lada moment zaczną się pokazy na jesień i zimę roku następnego, a mój blog zapełni się wiosennymi treściami. Czy dziś wybiegam w przyszłość? Tak i nie. Tak, bo wszystko, co dzieje się w modzie, niezmiennie mnie fascynuje i interesuje. Na podstawie zjawisk na wybiegach, ale też samej komunikacji marek jestem w stanie opracować znacznie więcej niż „najgorętsze trendy sezonu”. A nie, bo szybka moda na dobre mnie znużyła i nie mam zamiaru dłużej się godzić na jej tempo. Analizując obecną sytuację, opracowałam swego rodzaju krótki przewodnik po najważniejszych zjawiskach, tendencjach czy trendach, które wykraczają daleko poza sferę fasonów, kolorów i proporcji. Oto dziesięć kierunków, którymi będziemy podążać w 2021 roku. W modzie i nie tylko.

Lokalność. Trochę z konieczności, a trochę z wyboru. Zaczęliśmy się rozglądać wokół siebie i okazało się, że najbliższe otoczenie może być równie atrakcyjne co dalekie strony. Dotyczy to zarówno tego kawałka łąki, który zawsze mijaliśmy w drodze do pracy, ale nie wpadliśmy na pomysł, by się zatrzymać, jak i okolicznych knajpek czy wreszcie twórców. Wiadomo, zagraniczne sklepy internetowe działają aż miło, ale nasze polskie marki nie są w niczym gorsze w tym momencie.
Bliskość. Człowiekowi i jego sytuacji. Mniej oderwania od rzeczywistości, więcej odpowiedzi na codzienne potrzeby. Bo skąd by się nagle wzięło tyle dresów w ofercie prawie każdej marki? Nawet te całkiem dalekie od domowej wygody w ostatnim czasie zmieniły zdanie.
Świadomość. Nosimy te same rzeczy częściej i bardziej świadomie. Bez obaw sięgamy po ubrania z drugiej ręki. Sami przekazujemy dalej to, czego nie nosimy. Chcemy wiedzieć, co mamy, wiedzieć, jak powstało i wiedzieć, jak się w przyszłości rozłoży.
Odpowiedzialność. W roku 2021 marki nie mogą udawać, że nie mają wpływu na planetę. Nie znikną, wiadomo, ale muszą brać odpowiedzialność za swoje działania. W zeszłym roku sporo z Was pisało, że ma dosyć przerzucania tej odpowiedzialności na klientów. I słusznie. My mamy swoją, ale to nie wystarczy.
Transparentność. Konsumenci pytają, bo mają prawo wiedzieć. I coraz więcej osób będzie wracać do tych marek, które nie boją się odpowiadać również na trudne pytania. Unikanie odpowiedzi nie prowadzi do niczego dobrego – mam oczywiście na myśli dyskusję na poziomie.
Dialog. Kiedyś niewielka rozmiarówka czy produkcja z myślą o jednej konkretnej sylwetce powodowała co najwyżej naszą rezygnację z danej marki i dalsze poszukiwania. Dziś głośno wymagamy, a kto nie słucha, może mieć problem.
Sztuka i rzemiosło. To wynika ze wspomnianej lokalności, ale też z naszej, latami uśpionej potrzeby tworzenia. Robótki ręczne widać na wybiegach (nawet zaproszenie na wczorajszy pokaz Prady było po części dziergane), Instagram zapełnia się domowymi dziewiarskimi dziełami, wyciągamy szydełka, krosna, sztalugi i wyżywamy się artystycznie. Ale nie tylko. Z myślą o przyszłości zaczęliśmy mniej wyrzucać, a więcej naprawiać. Mówię Wam, lada moment na TikToku pojawią się wyzwania z… cerowania. Zresztą polecam Wam wygooglować termin „sashiko”, czyli japoński sposób łatania. Założę się, że będziecie chcieli sami spróbować.
Radość. Już obserwujemy mniej mrocznych czy apokaliptycznych wizji na wybiegach na rzecz czystej, dziecięcej wręcz radości i prostych przyjemności. Poszukujemy tego w modzie, bo inne aspekty życia stały się znacznie trudniejsze.
Życzliwość. „Nie mówię źle o ludziach. Nikogo nie obgaduję. Nie plotkuję. I to jest cudowne” – mniej więcej coś takiego powiedziała niedawno Rianne Meijer, holenderska influencerka na swoim Instagramie. Dało mi to do myślenia. Mam bowiem wrażenie, że rok 2020 był pod względem braku życzliwości rekordowy. Jesteś miła? Nie piszesz o aferach? To znaczy jedno: nie masz charakteru. Cóż… pozwolę się z tym życzliwie nie zgodzić. Bo życzliwość może być asertywna. Życzliwość nie jest zaproszeniem do wejścia sobie na głowę. Świetnie pisze o zjawisku Maja Chitro w tym tekście, a to przy okazji teledysku Harry’ego Stylesa do piosenki „Treat People With Kindness” (wiem, już o niej pisałam, a co ciekawe, nie jestem jej ogromną fanką muzycznie, natomiast przekaz – idealny na nowy rok). Jak przełożyć życzliwość na modę?
Empatia. Ostatni i najważniejszy punkt. Moda to język. Wyraża stan danych czasów. Wyraża nas samych. Reaguje. Podkreśla albo neguje. Jest narzędziem komunikacji, jak to z językami bywa. W 2021 roku będziemy podchodzić do niej bardziej empatycznie niż kiedykolwiek. O co chodzi? A o to, że wreszcie pod ubraniem dostrzeżemy bijące serce. To, jak dany człowiek się ubiera, nie jest naszą sprawą. Nigdy nie wiemy, jak wygląda jego życie, przez co aktualnie przechodzi. Czy ubranie ma coś maskować, czy podkreślać. A może chwilowo ubranie w ogóle go nie obchodzi, bo ma na głowie znacznie poważniejsze sprawy? Mój ostatni podcast w 2020 r. dotyczył tzw. „fashion shamingu”, czyli zawstydzania innych z powodu ich stylu ubierania się. Najwyższa pora z tym skończyć. Bo to nie zawstydzana osoba powinna się wstydzić.