Gdy pod koniec roku 2019 trend „athleisure” trafił do dziesiątki najbardziej obciachowych zjawisk dekady dziennika The Guardian, nikt się nie spodziewał, że przyjdzie nam przeprosić się z nim znacznie szybciej niż autorzy artykułu przewidywali. Athleisure, neologizm powstały z połączenia słów „athletic” i „leisure”, określa grupę ubrań przeznaczonych do ćwiczeń oraz aktywnego odpoczynku (cokolwiek to znaczy, he he). Złośliwie określany stylem „w drodze na jogę, na którą się nie dotarło”, charakterystyczny dla serialowych kobiet sukcesu czy całkiem prawdziwych gwiazd Insta. Kojarzycie z pewnością. W jednej dłoni torba z matą, w drugiej „orange mocha frappucino”, a ciało obleczone w legginsy i top aktualnie modnej marki. Oczywiście to wysoce niesprawiedliwe, ponieważ kto raz spróbował athleisure, nie będzie chciał przestać i żaden artykuł tego nie zmieni. Tym bardziej, że rok temu zmieniło się wszystko i nastały czasy, gdy wygoda wskoczyła na pierwsze miejsce i wcale nie ma ochoty ustąpić.

Jedną z pierwszych marek, która po trend sięgnęła, było Nago. Ledwo zamknięto nas w domach, a w Nago pojawiły się cudownie wygodne stroje z prążkowanej bawełny w radosnych, wiosennych odcieniach oraz, rzecz jasna, w niezastąpionej opcji czarnej. Super modne kolarki, krótkie topy, kopertowe body, wszystko do noszenia warstwami lub osobno. Zresztą Nago od samego początku istnienia stawia na wygodę. Oferta rośnie, a wraz z nią opcje strojów do ćwiczeń.
Najnowsza odsłona quasi sportowej kolekcji została sfotografowana w sali gimnastycznej. To wdzięczna przestrzeń, eksploatowana przez polskie marki wcześniej – m.in. Bodymaps, Pan tu nie stał, Modapolka, This is Commitment – w każdej wersji nostalgicznie intrygująca. Któż nie miał wf-u? Okrutny to był przedmiot, prawda wychodziła na jaw, a dyplomatyczna przykrywka hierarchii w klasie pękała i spadała z hukiem. Ale też dobre rzeczy się działy, w razie beznadziejnego zakochania można było bezkarnie wpatrywać się w obiekt dziecięcych uczuć, pod pretekstem kibicowania podczas meczu w zbijaka. Dodatkowo klimat czasów minionych przywołują analogowe zdjęcia wykonane przez Michaelę Metesovą. Tu zaledwie dwie osoby na lekcji, ale wystarczy, by dostrzec nowe kolory, rozbudowaną ofertę fasonów i wygodę w akcji. Wszystkie ubrania uszyte są w Polsce, z certyfikowanej bawełny organicznej (zastanawiam się, czy w 2021 zdarza się jeszcze w ogóle niecertyfikowana…). Co jest dużym plusem, to obecność wciąż tych samych fasonów, które nie znikają pod naciskiem nowości. Nowości wchodzą dyskretnie, dopełniając całość, nie wyróżniając się. Bo po co? Zostawiam Państwa w sali, ja mam zwolnienie i mogę już iść do domu.
Fot. Michaela Metesová
Fryzury i makijaż: Karolina Golis
Modelki: Zuzanna Kijanowska, Dominika Osam