Miszkomaszko. Stockholm.

Ze Sztokholmu mam same wspaniałe wspomnienia. W tym – oczywiście oprócz wyśmienitych cynamonowych bułeczek – ulice tak inspirujące, nie starczało mi pamięci na twardym dysku własnego mózgu. Najczęściej chodziło o jeden detal: rękaw, szerokość nogawki, kolor. Latami zachodzę w głowę, jak te dziewczyny to robią i nie mam jasnej odpowiedzi. Może poza tą jedną: bez względu na to, co mają na sobie, wyglądają tak, jakby świetnie się w tym czuły. Bo styl skandynawski w dużej mierze polega właśnie na komforcie. Jak inaczej tłumaczyć te wszystkie trampki czy japonki noszone do falbaniastych sukienek czy torebki „nerki” do garniturów? Marka Miszkomaszko na wiosnę 2021 zabiera nas do Sztokholmu właśnie, serwując kolekcję jak zwykle wygodną, ale też wyrazistą, radosną i słodką jak szwedzka semla. To lato wydłużonych do granic możliwości dni z zachodami słońca w okolicach północy i niczym nieskrępowana wakacyjna aktywność, nawet jeśli dotyczy tylko ścieżek wokół domu (taki paradoks na miarę obecnych czasów).

Powstało aż osiem nowych wzorów, które naniesione zostały na trzy rodzaje materiałów: grubszą i cieńszą lekko elastyczną dzianinę oraz cienką tkaninę – w każdej wersji ze 100% bawełny. Jest bardzo modny leopard w odcieniu liliowym i ciemniejszego beżu, są jednorożce i baleriny w wersji żółtej i morskiej oraz zabawny nadruk w liny okrętowe z odpowiednim komentarzem („plaża 50 metrów, Karolina + Stachu = miłość itp.). Tradycyjnie już ulubione modele klientek i klientów (bo mamy też trochę opcji męskich) pozostają, witając kilka nowych fasonów, w tym moją absolutnie ulubioną Molly Bebe z podwyższonym stanem – pierwszy raz w życiu w tym fasonie wyglądam i czuję się doskonale. Jeśli macie ochotę na poprawę humoru, a przy okazji odświeżenie garderoby czymś lokalnym, to serdecznie zachęcam.

Fot. Monika Lenarczyk

Leave a Reply