Na pewno ją kojarzycie. Zawsze świetnie wygląda, inspiruje na każdym kroku, a spędzanie z nią czasu to fantastyczna przygoda. Jedyny problem? Po takim spotkaniu zawsze jesteście wyzute z energii. O co chodzi? Najpewniej o to, że Waszym kosztem ładuje swoje baterie. Pod przykrywką troski sieje w Was wątpliwości. Pod niewinnym komplementem przemyca cynizm i złośliwość. Podkreśla, że powinnyście trzymać się razem, tylko jakimś cudem gdy już się trzymacie, to ona ciągnie w dół, gdy Wy próbujecie utrzymać się na powierzchni. Korzysta z Waszej uprzejmości, ani się obejrzycie, a już macie to samo grono znajomych. Oczywiście zawsze w tych kontaktach powołuje się na Was, by następnie coś zbroić, komentując „co złego to nie ja” – i już jej nie ma, a Wy czujecie się w obowiązku po niej sprzątać. Tak, na pewno ją kojarzycie.

A jednak najczęściej nie dostrzegacie jej obecności, choć ufnie wpuszczacie ją do domu. Przy śniadaniu raczy Was zabawnymi historyjkami, muskając jednak czułą strunę samoakceptacji, więc na wszelki wypadek rezygnujecie z mleka do kawy. W pracy niecierpliwie wyciąga na przerwę, by uprzejmie donieść, że inni mają lepiej. Są i zakupy, o tak, tutaj chętnie wskaże, czego nie powinnyście nosić, nawet jeśli bardzo się to Wam podoba. A może wspólna wizyta u kosmetyczki? Pora coś zrobić z tą zmarszczką przy ustach, wyglądacie z nią smutno. I jeszcze fryzjer. Koniec z nudnym cięciem, zaszalej, wystrzęp, wycieniuj, ożyw kolorem! Pamiętaj, nic tak nie postarza, jak wiecznie ta sama fryzura. Miło jest mieć kogoś takiego w życiu, czyż nie?
„Uporaj się z uporczywymi krągłościami”. „Pozbądź się nieestetycznych cieni pod oczami”. „Jedz i nie tyj”. „Styl safari wymaga sylwetki sportowej, dynamicznej. Tym bardziej, że bluza safari, obowiązkowo ściśnięta w talii szerokim paskiem, utrudnia tuszowanie wypukłości i w górnych, i w dolnych partiach figury”. „Aby sylwetkę wydłużyć i wyszczuplić, należy zrezygnować z klasycznych szortów z kantami i mankietami na rzecz długiej spódnicy” – to słowa przyjaciółki sprzed dwóch czy trzech dekad. Już się domyślacie? Tak, tymi zaufanymi przyjaciółkami przez długi czas były pisma dla kobiet. Pozornie troskliwe, w praktyce nieprawdopodobnie opresyjne. Widzimy to dopiero teraz. Komunikat? Nie możesz lubić się taką, jaka jesteś, musisz coś zmienić! Co powiesz na krem antycellulitowy? Spójrz, jak ohydnie wygląda skóra przed jego użyciem? Zobacz, co możesz osiągnąć, gdy go kupisz. Sukienka na ramiączkach? Zapomnij, Twoje ręce się do niej nie nadają. Ale spokojnie, pomożemy ci je zakryć. Bo oczywiście ani opcja włożenia wymarzonej sukienki bez kompleksów, nie wchodzi w grę.
Maskuj, ukrywaj, walcz, pozbywaj się. Byle tylko nikt się nie zorientował, jaka jesteś naprawdę. Zauważcie, jaki to jest język. Nie ma tu czułości i miłości dla ciała. Jest ciągły niepokój, brak akceptacji, dążenie do wyimaginowanej doskonałości. Ale wszystko pod przykrywką troski. Twoja przyjaciółka zadba o Ciebie. Wskaże Ci najważniejsze punkty, o które powinnaś się zatroszczyć i jak dobrze pójdzie, za rok być może wskoczysz w wymarzone bikini. Oczywiście o czymś takim jak wysiłek fizyczny przypomni Ci na miesiąc przed sezonem, polecając najlepsze zabiegi odchudzające. Bo kto by namawiał do regularnego, umiarkowanego ruchu przez cały rok? I w ogóle zauważcie tę logikę: ruszasz się nie dla zdrowia, tylko po to, by schudnąć. A jak schudniesz, możesz przestać. Brawo.
Przeglądałam niedawno magazyny kobiece z okresu przełomu wieków i szok był naprawdę ogromny. Gdy podzieliłam się z Wami kilkoma najbardziej spektakularnymi stronami, wiele z Was napisało, że dziś wcale nie jest o wiele lepiej. Tak, wiem, podczas gdy niektóre z marek kosmetycznych rezygnują z określeń „poreless czy flawless” (czyli „bez porów” czy „bez skazy”), w kampaniach innych marek na skórę modelki nakładany jest specjalny filtr, wprawdzie z porami, lecz w zaskakującej symetrii. Wprawdzie coraz rzadziej z okładek straszą powyciągane do granic możliwości nogi (kojarzycie słynną okładkę GQ z 2003 r. z Kate Winslet?), ale za to wciąż praktykuje się doklejanie włosów (do głowy, nie do nóg), by następnie wychwalać zbawienne działanie szamponu, który jakimś cudem sponsoruje pół kwietniowego numeru. Zresztą o czym my mówimy? Co z tego, że retuszowane zdjęcia powinny być oznaczone, gdy nasze „przyjaciółki” już dawno przeniosły się w inne rejony?
Dziś nasza droga przyjaciółka czyha na Instagramie i przybiera znacznie bardziej wysublimowaną formę. To już nie durny slogan czy zdjęcie komputerowo wygładzonego brzucha towarzyszące kosmetykowi, który zmieni Wasze życie, to już nie zdjęcia z wybiegu z idealnie układającymi się ubraniami, budzącymi tęsknotę za utraconą nastoletnią sylwetką i łzy nad pustym portfelem. Dziś zapyta, jak się czujesz, radząc, byś odpuściła sobie, przyrządzając idealną matchę w idealnym kubku. Byś zadbała o siebie, wskakując w idealny strój na idealny trening, po którym oczywiście będziesz wyglądać promiennie. Byś znalazła czas tylko dla siebie, urządzając nieśpieszną kąpiel z olejkami eterycznymi, a następnie poskakała nieco przed lustrem w najnowszych modnych ciuchach. Co w tym złego? Absolutnie nic, o ile nie uwierzysz, że tak powinno wyglądać Twoje życie, a jeśli nie wygląda – przegrałaś.
Ustalmy jedno, raz na zawsze. Nie szukajmy przyjaciółek tam, gdzie ich nie ma. Po prostu. Toksycznych ludzi należy pożegnać, życzyć im udanej dalszej drogi i nie oglądać się za siebie. Dlaczego inaczej mamy się zachowywać w przypadku toksycznych treści? Jeśli cokolwiek lub ktokolwiek powoduje, że czujemy się gorzej, mamy prawo odwrócić się na pięcie i po prostu odejść. Nie dawajmy się wciągać w dyskusję z cyklu „gdzie twój dystans do siebie?”. I nie pozwalajmy innym na urządzanie naszego życia. Dlaczego od obcej osoby ma zależeć nasze samopoczucie?
I już na sam koniec. Być może dla kogoś też jestem taką osobą, której lepiej unikać. Zdaję sobie sprawę zarówno z tego, że nie dogodzi się wszystkim, jak i z tego, że różne rzeczy mogą budzić różne emocje i nie mam na to wpływu. Jestem przekonana, że większość tzw. infuencerek nie ma złych zamiarów, a te wszystkie piękne rzeczy, które pokazują, mają na celu poprawę humoru, nie jego pogorszenie (chyba że kłamią, ale to zostawmy). Sama uważam siebie za osobę mocno stąpającą po ziemi, natomiast wiem, że równie dobrze mogę zostać uznana za oderwaną od rzeczywistości z tymi wszystkimi bukietami kwiatów, prezentami od marek czy nawet własnymi zakupami. Co zrobić? Jestem pewna, że większość pretensji, które do mnie docierają, wynika z błędnej interpretacji mojej roli w czyimś życiu. Chciałabym zawsze podnosić Was na duchu, ale nie mam takiej mocy. Nie chciałabym mieć również mocy wkurzania Was. Rozumiecie, o co mi chodzi? Mimo pozorów wcale się dobrze nie znamy. I nie ma w tym nic złego. Po prostu nie wymagajmy od siebie niemożliwego.