JW Anderson x Uniqlo

Jonathan Anderson jest jednym z tych projektantów, którzy przecierają szlaki i sięgają po nieznane, zanim stanie się to nawet nie tyle modne, co zrozumiałe. To on jest odpowiedzialny za metamorfozę hiszpańskiej marki Loewe. Gdy w 2013 objął stanowisko jej dyrektora kreatywnego, ta ponadstuletnia firma wprawdzie z tradycjami, lecz lekko zaśniedziała, dostała wiatru w skrzydła i stała się jedną z najbardziej pożądanych wśród wielbicieli mody i nie tylko. Z kolei jego autorska marka, JW Anderson, założona w roku 2008, od samego początku nęciła nowoczesnością i fantazyjnie podkręconą klasyką. Tak, klapki z wielkim łańcuchem, które masowo zalewają sieciówki, swój początek miały na jego wybiegu. Ale też torebki „przekłute” wielkim kolczykiem, zdekonstruowane koszule i sukienki czy szacunek dla rzemiosła na każdym kroku (oczywiście odpowiednio unowocześnionego) to jego znaki rozpoznawcze, które dziś mają stałe miejsce w odzieżowym krajobrazie.

Gdy w 2012 roku stworzył kolekcję kapsułową dla Topshopu, nie byłam jakoś mocno przekonana. Do tej pory żałuję swojej powściągliwości, ale nie ma tego złego. Pięć lat później Anderson został zaproszony do stworzenia kolekcji dla japońskiej marki Uniqlo i…już tak zostało. Od tamtej pory co sezon raczy nas kompozycją przyjemnie urozmaiconej brytyjskiej klasyki, pełną kratek, kolorowych pasków i uniwersalnych fasonów, zdecydowanie mniej zwariowanych niż w jego regularnych kolekcjach. Ale co z tego? Logo z kotwicą gwarantuje, że tak czy inaczej będzie interesująco.

Dziś do sprzedaży weszła kolejna odsłona jego współpracy z Uniqlo. Motyw przewodni? Haft. Nie jakiś spektakularny, dyskretny, domowy, nawet trochę niedoskonały. Premierę kolekcji zapowiadał tamborek z naciągniętym płótnem i wyszytymi na nim kwiatkami. Poza stokrotką, chabrem czy rumiankiem naszytymi na rąbek bluzki znajdziemy ozdobne zygzaki na karczkach sukienek i spódnic oraz kontrastujący ścieg brzegowy na kieszeniach, mankietach czy kapeluszach. Sylwetki są pełne przestrzeni, wygodę i letni, niezobowiązujący nastrój widać od razu. Sporo tu naturalnych tkanin, w tym obowiązkowego w Uniqlo lnu, gumek i troczków w talii, czyli historii cudownie wyzwalających, a wszystko w spokojnej, przyjemniej kolorystyce denimowych błękitów, kremu, karmelowego brązu i oliwki. Stworzona z nadzieją na nowy początek i lepsze dni – tak mówi o niej sam autor. I przyda się ten powiew beztroski, zdecydowanie.

1 Comment

  • Karolina Kacprzak
    Posted 14 maja 2021 09:01 0Likes

    trafiłam raz w lumpeksie na koszulę JW Andersona dla Uniqlo, z pięknie nadmuchanymi rękawami w słomkowożółtym kolorze i jestem zachwycona <3

Leave a Reply