Samanta. Kobieca równowaga.

Nigdy nie zapomnę tego momentu. Osiemnastoletnia ja z tzw. „biustem ponad normę” i moja mama, która oznajmia, że na naszej ulicy otwarto hurtownię bielizny i mają duże rozmiary. Wybrałyśmy się tam po sąsiedzku i chyba tylko dzięki tej znajomości właściciele zgodzili się na sprzedaż detaliczną. Widok był dla moich spragnionych oczu spektakularny. Dlaczego? Po raz pierwszy ujrzałam biustonosze w swoim rozmiarze w innym kolorze niż czarny, biały czy cielisty. Dziś to nic dziwnego, ale wierzcie mi, w roku 1998 świat dla posiadaczek dużego biustu był zgoła inny. To cudo, bardotka w czarno białą krateczkę, przyciągnęło moje spojrzenie i już nie puściło. Metka? Samanta. Nosiłam ten stanik dosłownie do zdarcia, był świetnej jakości, trzymał biust jak trzeba, a w dodatku spełnił po raz pierwszy marzenie, by mieć taki biustonosz, jaki chcę, a nie jaki muszę. Potem jeszcze kilkakrotnie po produkty marki sięgałam, ale wiecie, jak to jest. Pewne rzeczy wylatują z głowy. Aż tu nagle, ponad dwie dekady później marka Samanta wróciła do mojego życia.

Dziś mam przyjemność przedstawić Wam wiosenną kolekcję marki i sesję autorstwa Hani Kantor. Pastelową, romantyczną, pełną otulających, lecz jednocześnie solidnych form. To lekkie koronki w biszkoptowych, kremowych i pudrowych odcieniach, przełamywane gdzieniegdzie kontrastową lamówką czy bardziej wyrazistym motywem. Na cieńszych i grubszych ramiączkach, z gamą miseczek od A do N, a obwodami od 60 do 95cm. Inspirowane naturą modele prezentują dwie dziewczyny, każda w innym rozmiarze i typie urody, obydwie doskonale przez Samantę zaopiekowane. O tej opiece to nie bez powodu, bo sama marka podkreśla, jak dużo daje odpowiednio dobrany rozmiar bielizny.

Od tego powinna się zaczynać każda wycieczka po nowe ubrania, każda przygoda z modą nawet. Gdybym w przeszłości pozostawała z bielizną dobraną mniej więcej, od niechcenia, to po pierwsze nie byłabym w stanie dopiąć się w żadnej koszuli, a po drugie mój kręgosłup poddałby się znacznie szybciej. Wciąż jeszcze sporo z nas podchodzi stereotypowo do kwestii liter w rozmiarówce, upierając się, że D to już tak wielki rozmiar, że nawet kioskarka z „Amarcordu” Felliniego nosiła mniejszy. Tymczasem przypominam, że sama miseczka niewiele Wam powie, bo zawsze musi być połączona z obwodem pod biustem. Litera wynika z różnicy, która między obwodami pod i w najszerszym miejscu biustu się tworzy. Stanik nie może być w obwodzie ani za luźny (wtedy podjedzie nam na plecach do góry i nie będzie dobrze trzymać przodu), ani za ciasny (wtedy będzie nam się ciężko oddychać). Ja to nazywam może mało romantycznie „odpowiednim rusztowaniem”, ale wiecie dobrze, jak rusztowanie wygląda i czemu służy, prawda?

Dziś, równo po dwudziestu trzech latach, mam na sobie model Valeria w odcieniu biszkoptowym, zdobiony koronką, która przypomina mi o odłożonej na razie na czas nieokreślony podróży do Japonii, bo układa się ona w pąki kwitnącej wiśni. Okazuje się, że gdy na Samantę trafiłam, miała dwa albo trzy lata. Wyobraźcie sobie, jak marka musiała się do tej pory rozwinąć, skoro już początki były niezłe. Dziś bazuje na dwudziestu różnych konstrukcjach, a w ofercie ma prawie sto rozmiarów. Bielizna szyta jest z materiałów z certyfikatem Oeco Tex®, sprowadzanych w większości z Unii Europejskiej, hafty i koronki pochodzą z Włoch, Szwajcarii i Polski, a dzianiny, haczyki czy fiszbiny sprowadzane są Hiszpanii, Portugalii i Niemiec. Wisienką na torcie są własnoręcznie wykonywane kokardki. Sama marka określa się mianem „bieliźnianego babińca”, ponieważ w 99% tworzą ją kobiety. Doskonale, z własnego doświadczenia wiemy jak ważny jest wygodny stanik, w którym czujemy się po prostu atrakcyjne. Dlatego, naszym celem jest tworzyć bieliznę piękną i jednocześnie wygodną. Taką, która da nam poczucie pewności, że przez cały dzień biustonosz pozostanie na swoim miejscu. Jednocześnie wiedząc, że pod ubraniem mamy coś wyjątkowego, dopasowanego pod nasze, indywidualne potrzeby. Tak, mam dziś pod ubraniem coś wyjątkowego i nie zawaham się mieć z tego powodu dużą satysfakcję, ha!

Fot. Hania Kantor
Modelki: Patrycja Biedrzycka, Joanna Manikowska

Leave a Reply