Tu należy zacząć od początku. A początek spotyka się z Harel w nieistniejącym już butiku Blind Concept Store na warszawskiej ulicy Mokotowskiej. Dodam tylko, że wówczas Mokotowska dopiero się rozkręcała i oprócz butiku Ani Kuczyńskiej, świeżo przeniesionego z Powiśla oraz kultowego Przegryzia nie działo się tam praktycznie nic (no, może oprócz spektakularnych kradzieży torebek, robili to prawdziwi sprinterzy). Blind stanowił odpowiedź na ogromnie modne na całym świecie koncepty (o ich historii pisałam pokrótce tutaj). Był też jednym z moich tajnych okien na świat nowych polskich marek, raczkujących, często bez sklepu internetowego (zresztą o czym my mówimy, w tamtych czasach nawet Zara takowego nie miała!). Mogłam tam sobie wszystko dokładnie obejrzeć, sprawdzić jakość i zadecydować, czy rzecz nadaje się na blog. I jednego przez długie lata nie mogłam sobie wybaczyć. Że natrafiając tam na markę Cock’n’Bullstory, odkładałam tekst o niej tak długo, że w końcu przestała istnieć. Jaka to była świeżość! Jaka jakość! Nowoczesność w wydaniu, na jakie nie byliśmy jeszcze gotowi. Gdyby pojawiła się chwilę później, popłynęłaby na fali popularności minimalizmu à’la Phoebe Philo czy The Row. Trudno. Nie o tym. Ale trzeba było wspomnieć. Dlaczego?
W lipcu dostałam wiadomość od Agnieszki Dębeckiej-Murzyniak z fenomenalnie przedstawioną marką CH Unity, którą założyła wraz z mężem Arturem w 2017 roku. Nie omieszkała wspomnieć o swojej przeszłości, a tam znajoma nazwa, ponieważ była współtwórczynią mojej nieodżałowanej marki. Dziś jest w zupełnie innym miejscu, ale idea swoistego lewitowania poza czasem i sezonami pozostała. Głód tworzenia – tak Agnieszka opisuje sam początek. Dobre wzornictwo – to kolejny istotny aspekt. I jeszcze wielofunkcyjność, bo sporą część tych projektów można nosić na różne sposoby, sprawdzają się one w różnych sytuacjach. Moim ulubionym jest trencz z odpinanymi od połowy rękawami, który można nosić nawet na lewą stronę (wtedy podszewka z siatki z autorskim nadrukiem zamienia się w dodatkową warstwę, przypominającą pelerynę).
Tkaniny, z których powstają ubrania, są starannie dobierane podczas wizyt na międzynarodowych targach, pochodzą m.in. z Japonii, Portugalii i Włoch. Nie brakuje rozwiązań wciąż jeszcze eksperymentalnych, jak choćby wykonana na specjalne zamówienie błękitna tkanina RAMIA, powstająca z pokrzywy. Trwała, delikatnie połyskująca, oddychająca i antybakteryjna stanowi idealny materiał na niezbędne w ostatnim czasie dresy. Jest też mieszanka jedwabiu i wełny, z której powstały lekkie, prążkowane t-shirty. Poza tym bawełna w najróżniejszej postaci (trencz jest bawełniany, łącznie z siatkową podszewką). Znajdzie się również coś dla mężczyzn. Wprawdzie ja tu uparcie kolekcji męskich nie włączam, ale warto zajrzeć na stronę, by przekonać się, że jest możliwe połączenie ciekawego dizajnu z użytkowością, która, nawet jeśli w kontekście mężczyzn pojmowana stereotypowo, jest wciąż pożądana.
CH Unity nie da się w prosty sposób zdefiniować. Na pewno jednak zwraca uwagę i zostaje w pamięci na dłużej. To detal, który nie dominuje, lecz intryguje. Fason, który pięknie się ułoży na różnych sylwetkach. Pomysł, z którego będziemy korzystać przez wiele sezonów. I kolor – bardzo ważny dla Agnieszki – tu spokojny, tam bardziej wyrazisty, łączy się w oryginalnej palecie, z której aż miło czerpać, dowolnie komponując. Bardzo lubimy i czekamy na więcej!