Kilim Las. Richie Acapulco.

Oto Las. A jednocześnie pierwszy tak duży format dla Agnieszki, która tworzy pod pseudonimem Richie Acapulco. Jej grafiki z nieśmiałymi pieskami od dawna zdobią moje ściany, obsewuję też uważnie to wszystko, co tworzy i o czym marzę, lecz rozsądek nie pozwala konsumować (każda ściana czy półka ma swoją nierozciągliwą powierzchnię niestety). Dla estetycznej radości, bo przecież nie wszystko, co cieszy oko, trzeba od razu mieć w domu. Wracając. Las. Nieprzypadkowy z kilku względów.

Forma kilimu przybyła z przeszłości. Nie jakiejś tam ogólnej, tylko rodzinnej, gdyż prababcia Agnieszki, Bronisława Linde, jeszcze przed wojną założyła artystyczną wytwórnię kilimów w swoim dworze w Czeremchowie. Współpracowała z wybitnymi artystami, jak m.in. Władysław Strzemiński, Karol i Zofia Stryjeńscy. Po wojnie z kolei nawiązała współpracę ze słynną wytwórnią „Ład”. Jej historia zainspirowała mnie do stworzenia projektu, który będzie zarazem kontynuacją rodzinnej tradycji, jak i wniesie wartości dotychczas niespotykane w sztuce kilimkarskiej.  Żmudnie i precyzyjnie tkany przez ponad półtora miesiąca (prawie codziennie), Las stanowił ogromne wyzwanie. Powstało pytanie: czy uda się zupełnie niezgeometryzowaną ilustrację o organicznych i nieregularnych kształtach przenieść na kilim? Chciałam stworzyć coś nowatorskiego. W miarę powstawania Lasu nabierałam pewności, że uda się przenieść moje ilustracje na tkaninę w taki sposób, jak sobie wyobraziłam, przy użyciu dużej ilości szczegółów, choć będzie to wymagało większej ilości czasu i cierpliwości. Wszystko to złożyło się na, moim zdaniem, niepowtarzalny efekt końcowy – opowiada Agnieszka, a ja spoglądam na gotowy projekt i mam wrażenie, że ona go nie utkała, lecz namalowała.

To jest dokładnie ten styl, który znam z jej grafik, to kreska moich ukochanych piesków oraz ptaków, które co i rusz przewijają się przez jej twórczość. Choć czerpie z przeszłości, nawet w kwestii tradycyjnego rzemiosła, pozostaje zaskakująco nowoczesna. Kilim jest hołdem dla natury, jej spokoju i stałości. Dla mnie to też nawiązanie dialogu międzypokoleniowego, ukłon w stronę spraw przez moment zapomnianych, lecz dziś odkrytych na nowo spod tych warstw zapomnienia czy po prostu fascynacji prędkością. A jako psiara liczę na powstanie kilimu kynologicznego. W tym miejscu, publicznie oświadczam, że stanę pierwsza w kolejce do jego zakupu.

Leave a Reply