Mięta. Intuicja górą!

Umawialiśmy się od dawna. Na przeszkodzie stawały sprawy banalne, jak zwyczajne zgranie terminów, a później przyszła pandemia i wszystkich na dobre pozamykała w domach. Być może jednak właśnie tak miało być, bo gdy wreszcie odwiedziłam krakowską pracownię marki Mięta, trafiłam na kolekcję, do której założyciele marki, Katarzyna i Piotr Iskra, dążyli od samego początku. To już nie tylko kolory, których nigdy się nie obawiali – ba, po które sięgnęli właśnie dlatego, że tak bardzo im ich brakowało na lokalnym rynku, ale też wzory, o których od dawna w kontekście własnych działań marzyli. Wzory niezwykle aktualne, mocno nawiązujące do przeszłości, w tym samym stylu, co na wybiegach, lecz przecież wybrane o wiele wcześniej. Gdy Katarzyna i Piotr zamawiali drukowane skóry, nie mogli wiedzieć, że wpasują się w jeden z najważniejszych trendów roku 2021. Ale mieli intuicję, która towarzyszy im od samego początku.

W piątkowy poranek w showroomie na krakowskim Kazimierzu czekała na mnie cała kolekcja: radosna, pełna optymistycznych barw i praktycznych rozwiązań. Nie lubię porównań, lecz to niech będzie komplementem. Estetykę kolekcji „Fotony” wiele lat temu spopularyzowała Miuccia Prada. Również inspirowała się rytmem geometrycznych, psychodelicznych nawet tapet, które na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych opanowały wnętrza, by szybciutko przekazać te motywy modzie. Rytm powracał wielokrotnie, w różnej skali i różnym natężeniu. Bywał na piedestale i pod nim, bo przecież wszystko w którymś momencie musi zostać przez modę odrzucone. Dziś najzwyczajniej w świecie znów potrzebujemy radości. I Mięta serwuje ją nam w najlepszym stylu.

Zdjęcia: Agnieszka Wojtuń
Asystent fotografki: Jacek Domański
Modelka: Julia Kuzka
Stylizacje i makijaż: Wero Wysoczyńska
Asystentka stylistki: Sylwia Erazmus
Lokalizacja: Studio Unique

Zaczęło się na przełomie 2012 i 2013 roku, kiedy Kasia dostała od babci maszynę do szycia. Postanowiła nauczyć się szyć w ramach odskoczni od swojej codziennej pracy. Jak sama mówi, ponieważ jako psycholog głównie pracuje umysłem, dla odpoczynku, po godzinach, dodała sobie pracę rąk. Zamarzyła jej się kolorowa torebka-nerka. „Jak zaczęłam, tak szyję je do dziś” – śmieje się i faktycznie, nerki są jednym z najważniejszych i wciąż świetnie sprzedających się modeli marki. W tamtym czasie Piotr w ramach swojej pracy jeździł po festiwalach filmowych na całym świecie. Z każdego miejsca przywoził jakąś tkaninę. Powstawały z nich kolejne, niepowtarzalne egzemplarze. 

„Tkaniny były super, ale nie miały takiej trwałości, o jaką mi chodziło” – mówi Kasia. „Zaczęłam się więc rozglądać za skórami. Trafiłam na targ staroci, gdzie stała pani ze ścinkami skórzanymi. Okazało się, że to odpady po produkcji butów. Szybko się zorientowała, czego potrzebuję i za każdym razem odkładała mi najbardziej kolorowe kawałki w takich rozmiarach, na których potem mogłam pracować. Torebki zyskały nową trwałość, ale czego mi brakowało, to wzory. Postanowiliśmy poszukać producentów skór albo hurtowni, ale nie było łatwo”.

„W internecie coś takiego nie funkcjonuje, informacje trzeba szukać na własną rękę” – dodaje Piotr. „Znalazłem jakieś jedno miejsce, ale postanowiłem sprawdzić je na żywo. Wsiadłem w pociąg do Zakopanego, wysiadłem na wskazanej stacji, szedłem jeszcze z kilometr, dotarłem do celu, rozglądam się, a tam hurtownia obok hurtowni. Pierwsza, do której wszedłem, wciąż jest naszym źródłem bazowych skór świetnej jakości”. 

„Ale te kolory, a potem wzory znaleźliśmy dopiero na targach w Mediolanie” – wspomina Kasia. Jeżdżą tam co roku, z przerwą w 2020 r. ze względów wiadomych. Poprzednim razem zaopatrzyli się jednak w tyle materiału, że wystarczyło na pięć kolekcji. Czyżby znów intuicja? Najwyraźniej. 

W Polsce wciąż dominuje przekonanie, że jeśli już kupować torebkę, to taką, która będzie do wszystkiego pasować. Wciąż króluje czerń, ewentualnie brąz i naturalny beż. Kolor zawsze będzie drugim wyborem, a wiele kolorów – wręcz fanaberią. Gdy pytam o to Kasię i Piotra, przyznają, że zdawali sobie sprawę z tego wyzwania, ale postanowili zapełnić pewną niszę. Bo faktycznie, w osiem lat temu jak grzyby po deszczu zaczęły u nas wyrastać marki oferujące różne wariacje na temat klasyki, ale kolor wciąż czy deseń w kwestii torebek był tematem rzadko spotykanym. Był to odważny krok, ale bardzo w przypadku Mięty autentyczny. 

Istnieje stałe grono wielbicielek mięty, co zresztą szybko zauważyłam, przemieszczając się po Krakowie. Kolorowe, szyte z wielu różnych skór, co przy okazji jest miłym ukłonem w stronę idei less waste, spotykałam na różnych kobietach, w totalnie różnym stylu. Tu jako dodatek do klasycznego beżowego trencza, tam jako kolejny barwny element eklektycznej stylizacji. Umieszczone na idealnej wysokości, by w pośpiechu sięgnąć po portfel lub telefon i od razu je znaleźć, zostają ulubione już na zawsze. Dlatego poszczególne modele wracają w każdym sezonie, z tym że w zupełnie innych wersjach kolorystycznych. „Bo to jest taka torebka, której zadaniem jest uniemożliwić zgubienie telefonu” – podsumowuje Kasia. 

„Zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi z popularnością Double Bag, co tak dobrze w ludziach rezonuje. I pomyślałam, że być może z tym, że z tą torbą można robić coś więcej, nosić na wiele sposobów, dopinać nowe elementy, dodawać nowe kolory, paski itd. I postanowiłam, że cała Mięta pójdzie w tym kierunku, żeby nawet różne modele można było miksować między sobą. Tu przepniesz pasek, tam dokupisz saszetkę. Możliwości się nie kończą. A gdy masz ochotę na spokojniejszą wersję, wybierasz jednokolorową, z odczepianą kieszenią. I w zależności od nastroju urozmaicasz lub zostawiasz wersje bardziej klasyczną. Na niektóre połączenia nie wpadłam sama, zrobiły to nasze pracowniczki albo nasze klientki. To jest wspaniałe, jak ktoś odkrywa kolejne możliwości”. Kasia nazywa tę dodatkową kieszeń „twarzą torebki”. Może radośnie puścić oko do innych przechodniów, ale może zostać w domu lub schować się w środku. I wtedy „miętówka”, jak uroczo twórcy Mięty określają swoje prace, jak kameleon dostosowuje się do bardziej spokojnej stylizacji. 

Sukces okazał się na tyle poważny, że szybko zaczęły pojawiać się podróbki. Dlatego bestseller, Double Bag, został zastrzeżony w Urzędzie Patentowym. „Są różne próby jego interpretacji” – mówi Kasia dyplomatycznie, bo gdy słyszę standardową historię, jak to ktoś kupił torebkę, by ją odrysować i zwrócić, a następnie wyprodukować własną, identyczną wersję, nie mam wątpliwości, z czym założyciele marki mieli do czynienia. „Trafiliśmy na dość bezczelne próby kopiowania. Pani kupiła od nas torebkę, odrysowała formę, a zakup odesłała. Ale wysłaliśmy jej list adwokacki i to pomogło. Nauczeni doświadczeniem, zastrzegliśmy kolejny projekt. I teraz Instytut Wzornictwa Przemysłowego ten model torby zakwalifikował do finału konkursu Dobry Wzór” – mówi Piotr. Rok 2021 dla Mięty to również zdobycie nagrody Srebrna Pętelka, właśnie za kolekcję „Fotony”.

Co dalej? Z pewnością kolejne wersje, ale na pewno zbyt wiele. Modele powstają w liczbie między 10 a 20 egzemplarzy i tyle wystarczy. Kasia i Piotr zdradzają, że nigdy w historii marki nie wyrzucili ani kawałka skóry. Wszystko się przydaje. Z tych najmniejszych robią ozdoby do włosów albo metki, a pozostałe skrawki oddają. W magazynie mają ponad 300 rodzajów skór, z pewnością starczy jeszcze na wiele lat produkcji. I na pewno nigdy nie będzie nudno.

P.S. Mięta ma jeszcze niespodziankę dla Czytelniczek Harel. Do końca roku 2021 na hasło „harel5” dostaniecie 5% zniżki na wszystkie produkty nieobjęte promocją. „Fotony” oraz poprzednie kolekcje możecie obejrzeć w internetowym sklepie Mięta.

2 Comments

  • Ewa
    Posted 4 października 2021 19:26 0Likes

    Przyszłam poczytać bloga, bo awaria Instagrama – jakoś od razu pomyślałam, że jesteś najlepiej przygotowana na takie okazje 😉 Nowe torebki Mięty bardzo mi się podobają, wbrew pozorom niewiele jest wzorzystych modeli na rynku, więc to miła odmiana!

    • harel
      Posted 5 października 2021 11:48 0Likes

      Jak miło! No właśnie, blog jest, był i będzie (o ile mi się ktoś tu poważnie nie włamie, choć mam tak genialną opiekę, że to mało prawdopodobne). A Instagram? Jak mu wygodnie… Nieustająco zapraszam!

Leave a Reply