Podano do stołu!

Już dawno moda aż tak doskonale nie zgrywała się z jedzeniem. Po latach relacji wręcz toksycznej, co dosadnie zostało ujęte choćby w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”, przyjemność płynąca z celebrowania życia wokół stołu wydaje się dziś nieodłączna. Projektanci dzielą się ulubionymi przepisami, influencerki zapraszają do własnej kuchni, a warzywa przestały służyć tylko za modne tło do zdjęć. Przy okazji letniej odsłony kolekcji Premium marki Reserved, która zarówno w damskiej, jak i męskiej części zainspirowana została zastawionym wakacyjnymi potrawami, pełnymi kolorów, zapachów i smaków, zaczęłam się zastanawiać, na ile słynny homar Salvadora Dalego na sukni zaprojektowanej przez Elsę Schiaparelli był pomyślany, jako jadalny, a na ile sama go tak przy okazji tego miłego trendu zinterpretowałam.

W Reserved jadalne mamy wszystko, bo na zaprojektowanych specjalnie na tę okazję wzorach znajdziemy i kraby, i cebule (zapewne to delikatne szalotki), krewetki, ośmiornicę, natkę pietruszki, cząstki cytryn, a nawet czosnek. Kto by pomyślał kilka lat temu, że latem 2022 zapragniemy nosić czosnek? W sumie na sukienkach, kombinezonach czy piżamowych kompletach zamieszczony został obrazkowy przepis na doskonały letni posiłek z owocami morza w roli głównej. Żakardowy sweter dodatkowo podkreśla tę rolę, łącząc kraby z dużymi czerwonymi guzikami, które pięknie domykają całość. Zieleń pietruszki przechodzi na mięsisty len, a wspomniany czosnek – szydełkowe bluzki i sukienki. Ciekawostka: t-shirty i dresy z bawełny organicznej w tej kolekcji barwione są wyciągiem z owoców granatu lub liści oliwnych.

Wróćmy jednak jeszcze na moment do stołu, bo przez niemalże dwa lata raczej wspólnie nie świętowaliśmy, zachowując odpowiedni dystans, odwołując imprezy, tęsknie wspominając „jak to było kiedyś”. Zainteresowanie mody jedzeniem, z konsumpcją włącznie, nie jest przypadkowe. Są to najprostsze radości, do których dziś wraca się z wdzięcznością wcześniej nieznaną. Dwa lata temu było to samotne pieczenie chleba bananowego skrzętnie dokumentowane na Insta, oczywiście odpowiednio podbijające zasięgi. A więc: jedzenie zaczęło się klikać. I to nie w formie przesadnej, jak w kontrowersyjnej sesji Terry’ego Richardsona dla paryskiego Vogue’a kilkanaście lat temu, w której Crystal Renn (uznana za modelkę plus size, tak przy okazji, nosząc rozmiar 38 zapewne) sięgała po kilogramy makaronu, kurzych udek czy szynki, lecz w tej najbardziej codziennej, pięknie zwyczajnej, bez przesady w żadną stronę. W żadną, to znaczy nieprzestylizowane, niedoskonałe, dokładnie takie, jakie widzimy na swoim talerzu.

A że jedzenie może być sztuką, udowodniła niedawno Julia Stróżycka, która wraz z Anią Witko przygotowały na spotkanie prasowe Reserved stół jakby żywcem wyjęty z obrazów flamandzkich malarzy. Martwa natura gotowa do zjedzenia. „Dekoracja, którą wręcz należy zepsuć i skonsumować” – jak zachęcały autorki. Jedna z uczestniczek spotkania zaczęła mi się żalić, że nie dopięła się ostatnio w mierzonej w sklepie sukience, bo za bardzo lubi jeść. „Weź większy rozmiar”- odparłam z automatu, ani przez chwilę nie myśląc, że te słowa mogłyby ją jakkolwiek dotknąć. I mam nadzieję, że nie dotknęły. Bo naprawdę pora skończyć z modą, jaką znamy nawet sprzed dekady. Nie po to tyle się robi w kwestii inkluzywności, byśmy wciąż miały się przejmować literką na metce. Podsumowując… Smacznego!

Leave a Reply