Są takie osoby, które kolekcjonują apaszki KAASKAS i nie wyobrażają sobie kolejnego sezonu bez choć jednej nowości. I ja do tych osób należę, od – uwaga – ośmiu lat. Bo marka zadebiutowała wiosną 2014 roku (pisałam o tym tutaj) i praktycznie od samego początku do ubrań, które wówczas były rdzeniem kolekcji, dołączała chustki czy szale w korespondujący deseń. Jeden z nich, takie bajecznie kolorowe paski, jest w ofercie do dziś. Ale też co sezon pojawiają się wzory nowe, wciąż barwne, wciąż wymykające się schematom, inspirowane naturą, lecz przepuszczoną przez filtr nierzeczywistego piękna. Ty przypomina mi się film „Anihilacja”, dość ponury może, jak na porównanie z tymi beztroskimi paryskimi ujęciami, lecz w swoich początkach czarownie przedstawiający dziwaczne mutacje na naszej planecie, w tym właśnie kwiaty, które potrafiły z jednego krzewu otwierać pąki we wszystkich kolorach tęczy.
Wiosna lato 2022 u KAASKAS to właśnie takie pąki, w swojej cudownej obfitości, pociągnięte kreską odrobinę retro, a jednocześnie przypominające tablice do zabawy w odkrywanie trójwymiarowych kształtów. Pamiętacie takie zeszyty 3D, w których objawiały się dodatkowe obrazki, gdy człowiek odpowiednio długo się w nie wpatrywał? Podobno zrobienie zeza pomagało. Swoją drogą, jak inaczej kiedyś czas płynął, gdy nie wpatrywaliśmy się w ekrany telefonów… Wszystkie akcesoria są uszyte z jedwabiu, tylko torba (skądinąd niezwykle kusząca) powstała z bawełnianego płótna. Nie pozostaje nic innego, jak uzupełnić zbiory…












Zdjęcia: KAASKAS