MAWO – Afterlife

Prostota opanowana do perfekcji, jako myśl przewodnia, zaraz obok odpowiedzialności, która to, zwłaszcza w sensie semantycznym, mocno się w modzie zdewaluowała. Na szczęście nie tu, choć wyobrażam sobie, że jasne komunikowanie prowadzenia marki transparentnej i odpowiedzialnej może wiązać się z odpieraniem swego rodzaju demagogicznych ataków z cyklu: „Gdybyście naprawdę byli odpowiedzialni, nie działalibyście w modzie”. Sama z lekkim przekąsem i drobnym żartem od lat głośno mówię, że marki, które chciały być naprawdę ekologiczne, po prostu zniknęły z rynku, natomiast od razu podkreślam, że ucieczka nie jest wyjściem. Wyjściem jest mądre działanie. MAWO robi to dobrze.

O historii powstania marki przeczytacie w moim poprzednim tekście. Dziś chciałabym się skupić na kolekcji jesienno zimowej „Afterlife”, rzecz jasna umownie, bo ma służyć przez wiele sezonów i pór roku. Ale operując klasyczną siatką pojęć, niech będzie jesień, niech będzie zima. Tym razem całość została uszyta z materiałów z tzw. dead stocków, czyli pozostałości po produkcji większych kolekcji innych marek. Znajdziemy tu grubsze, wręcz techniczne materiały, jak sztywny bawełniany twill, gniecione tekstury (niezwykle atrakcyjna tkanina z archiwów grupy LVMH, w odcieniu bardzo ciemnego granatu) czy wreszcie klasyczne popeliny. Kolory nieco ciemniejsze i bardziej stonowane niż na wiosnę, czernie, granaty i szarości, z obowiązkowym błękitnym elementem w postaci zatrzasku czy obszytej dziurki od górnego guzika, czasem też zdobione kontrastowym szwem, podkreślającym krój kołnierzyka, listwy czy kieszeni. Koncept unisex wciąż na posterunku, a wraz z nim dwie opcje długości rękawa, dzięki czemu możemy koszulę lepiej zgrać z naszymi proporcjami (chyba że, tak jak Harel, wszystkie rękawy zawsze podwijacie, wtedy to nie ma znaczenia). I detale, które sprawiają, że prostota nigdy nie jest nudna. Kołnierzyki w różnej skali, kryte guziki, boczne pęknięcia, linie brzegu, mankiety – im bardziej się człowiek przygląda, tym więcej elementów go zaskakuje.

Mamy świadomość, że wszystko jest ze sobą połączone i powinno działać w obiegu zamkniętym. Nie widzimy innej drogi, jak absolutna transparentność i cyrkularność – piszą Maria i Sergiusz, założyciele marki. Trzymam kciuki za dalszy (odpowiedzialny) rozwój. Więcej na ten temat znajdziecie na ich stronie.

Fot. Sandra Gałka
Stylizacja: Paweł Kędzierski
Model: Mateusz Chmielewski
Modelka: Maria Zakrzewska

Leave a Reply