Ania Kuczyńska – Sole

To jak spotkanie z dawno niewidzianymi znajomymi, których wciąż bardzo lubimy i z którymi wciąż mamy wspólny język. Patrzę na kolekcję „Sole” Ani Kuczyńskiej i odnajduję piękne wspomnienia. Na przykład elementy jej kolekcji „Lava” z 2015 roku, jak sukienka Paris z przeskalowanym, dodatkowym karczkiem lub Babette z trójkątnie poprowadzoną linią podwyższonej talii. Albo jeszcze wcześniejsza, „At The Top Of The Mountain We Are All Snow Leopards” z 2010 roku, gdzie bodaj po raz pierwszy pojawiła się wielka podłużna torba shopperka do noszenia również jako kopertówka, dziś powracająca pod nazwą Universo. I jeszcze sukienka Romana, z talia obniżoną, jak niegdyś szereg modeli w kolekcji „Stromboli” (tu lato 2012). Znajome są zgrabne kołnierzyki i przedłużone mankiety. Marszczone nogawki i rozkloszowane spódnice. A jednak wciąż wnoszą coś nowego, coś mile zaskakującego świeżością i dopasowaniem do naszych czasów.

„Sole”, czyli słońce po włosku. A po włosku, bo projektantka Włochy kocha i jest z nimi związana co najmniej od czasów studiów w rzymskiej Accademia Internazionale D’Alta Moda E D’Arte Del Costume Koefia. Włoskie inspiracje pamiętam już z roku 2005, gdy wybierałam u niej sukienkę na ślub. Wówczas jeszcze spośród wielu nasyconych kolorów kolekcji „Trinacria”. Dziś tytułowe słońce pozostaje za nieszkodliwą warstewka chmur, pozostawiając nas w palecie gołębich błękitów, stalowych szarości, dobrze ubitej śmietany (tu nawet nazwa modelu Panna, po włosku śmietana) czy – jak zwykle u Ani – głębokiej jak noc czerni oraz wieczornego granatu.

Te ubrania mogą się wydawać na wskroś zwyczajne i przewidywalne. Ale nie są. Wystarczy dokładniej się przyjrzeć, by odkryć zaskakujące detale, a nawet mrugnięcie okiem. Na przykład na plecach szarego płaszcza, gdzie znajdziemy wycięcia w kształcie brzegu parasolki. Lub z tyłu kurtki bomberki – zakładki niczym w rozgrzanej słońcem żaluzji czy okiennicy. Będą podniesione główki rękawów, zachodzące warstwy ramion, a także obniżone bufki – tu śmiała mini sukienka ślubna uszyta z dwóch warstw jedwabnej satyny, skromna i zaczepna jednocześnie. Z klasyki mamy do wyboru lekkie batystowe lub wiskozowo wełniane koszule z szerokim rękawem, t-shirty z gęstej bawełny oraz spodnie z tencelu lub ze sztucznej skóry. Pojawiają się też nowe dżinsy, o dużo mówiącej nazwie 1998. To wtedy powoli wchodził do mody obniżony stan, co projektantka przypomina w ciemnoniebieskim modelu z zakładkami i maszynowo wyhaftowanym logo.

Powróciły też buty, które kolekcjom Kuczyńskiej towarzyszą od lat. Aksamitne friulane na gumowej podeszwie z charakterystycznymi przeszyciami na jej spodzie, pochodzą z regionu Friuli (stąd nazwa, jak łatwo się domyślić). Tym razem już nie w wersji z paseczkiem, lecz z trójkątnym, zachodzącym lekko na podbicie stopy brzegiem, tradycyjnie lamowanym, w opcji czarnej, brązowej oraz cętkowanej. Na razie dostępne są tylko w sklepie stacjonarnym.

Warto zauważyć, że kolekcja powstała w bardzo małej liczbie ezgemplarzy. Przewiduję, że niektóre z nich szybko zyskają wartość kolekcjonerską. Dla mnie ta śmietanowa kurtka w niczym nie ustępuje rzeźbom największych włoskich artystów.

Zdjęcia: Łukasz Kuś
Modelki: Klaudia Kapuścińska i
Stylizacja: Justyna Konczewska
Asystent: Kacper Kujawa
Makijaż: Marianna Yurkiewicz
Fryzury: Emil Zed
Produkcja: Forward Productions Poland
Lokalizacja: Studio Las

Leave a Reply