
Współpraca
Dzień dobry! Wita Państwa Harel i cieszy się z Waszej obecności. Moją główną przestrzenią jest blog, który prowadzę od 2006 roku. Instagram dołączył w roku 2014 i z sukcesem działalność blogową uzupełnia. Nie mam Facebooka i jestem z tego dumna. Pozostaję niezależna, piszę tylko o tym, o czym chcę pisać, nie wyklucza to jednak współprac, lecz zawsze na moich warunkach. Nie zależy mi na zasięgach, przypadkowej publiczności czy tysiącach polubień. Pozostaję też transparentna: każdą współpracę oznaczam i żadnych ukrytych działań nie prowadzę.
Każdą współpracę opracowuję i wyceniam indywidualnie. Zwróćcie uwagę na przedrostek „współ”. Jeśli oferujecie mi współpracę, wymiana powinna być uczciwa. Ja oferuję swoją wiedzę, doświadczenie, wyrobioną wiarygodną pozycję w mało wiarygodnym internetowym świecie. Zakładam, że przedstawiciele marki sprawdzają wcześniej, do kogo piszą. Podpowiem może, że jestem kobietą, a panem Harel tylko dla bliskich. A poważnie, bardzo proszę o zgłaszanie się do mnie tylko w przypadku, gdy marka jest zainteresowana działaniami Harel, nie wyceną u przypadkowo znalezionej, za przeproszeniem, influencerki.
Nie określam się mianem influencerki, bo to absurdalne. Podobnie jak nie uznaję się za czyjkolwiek autorytet. Jeśli mam na kogoś dobry wpływ, cieszę się bardzo. Zakładam jednak, że każdy wyposażony jest w istotny organ zwany mózgiem i podejmuje decyzje sam za siebie, nie czekając na moją opinię.
Aby nieco oszczędzić mój i Wasz czas, przedstawię kilka zasad, które marka powinna spełniać, by się do mnie zgłosić. Oprócz tej zasady, że ma porwać me serce i rozkochać do szaleństwa, rzecz jasna.
Marka odzieżowa:
- jeśli określa się mianem autorskiej, musi oferować tylko i wyłącznie oryginalne, autorskie projekty;
- musi gwarantować produkcję w godnych warunkach;
- jeśli jest sieciówką, musi na bieżąco udostępniać raporty z miejsc produkcji i warunków, jakie tam panują;
- powinna jasno komunikować kraj produkcji, powinno to być wyraźnie zaznaczone na metce oraz w miarę możliwości w sklepie internetowym – tak, by klient mógł zapoznać się z tą informacją PRZED zakupem (w razie braku takiej informacji na stronie, powinna sprawnie odpowiadać na pytania o pochodzenie danej rzeczy);
- nie może korzystać z asortymentu serwisów sprzedażowych, a jeśli korzysta, musi to wyraźnie zaznaczyć.
Marka kosmetyczna:
- musi oferować kosmetyki nietestowane na zwierzętach (na żadnym etapie produkcji);
- musi zagwarantować na oficjalnym piśmie, że żaden składnik kosmetyków nie jest testowany na zwierzętach;
- musi oświadczyć, że od dostawców składników wymaga deklaracji potwierdzających, że nie przeprowadzają ani nie zlecają żadnych testów na zwierzętach;
- musi oświadczyć, że firma będąca właścicielem marki również spełnia wszystkie powyższe kryteria;
- nie może być obecna na rynku chińskim (warunkiem takiej obecności są niestety testy na zwierzętach).
W związku z sytuacjami, które ostatnio mają miejsce coraz częściej, wprowadzaniem w błąd, a nawet oszustwami, każda marka będzie musiała wypełnić krótki formularz potwierdzający powyższe. Dla tych, którzy nie mają nic do ukrycia, będzie to minutowa formalność. Dla ściemniaczy wystarczające zniechęcenie. Wierzcie mi, dzięki wyszukiwaniu obrazem w Google mogę sprawdzić w pięć sekund, skąd macie towar (to zdanie tylko do „spryciarzy”, choć sposób polecam każdemu).
Nie jestem zainteresowana:
- detergentami
- napojami alkoholowymi
- sprzętem RTV/AGD
- dietami
- zabiegami medycyny estetycznej
- stylizacją paznokci
- usługami fryzjerskimi
- testami motoryzacyjnymi
- słodyczami / chrupkami / tłuszczami trans
- maseczkami
- środkami na erekcję ani żadnymi innymi wyrobami paramedycznymi.
- suplementami diety
Ponadto:
- nie organizuję konkursów;
- nie umieszczam na blogu gotowych tekstów reklamowych;
- nie używam hashtagów, na prośbę marki mogę je w drodze wyjątku zastosować, o ile są stworzone z sensem;
- nie gwarantuję sukcesu sprzedaży żadnego produktu. Rekomenduję rzeczy, które mnie ujmują, nie jestem maszynką do zarabiania pieniędzy – ani swoich, ani cudzych.
- nie wciskam kitu. Was proszę o to samo.
Ja szanuję Was, i Czytelników, i potencjalnych klientów. A Wy szanujcie mnie. Bo nikt mnie nie zmusza, by tu działać. W każdej chwili mogę zrezygnować, ale dopóki mam z tego przyjemność, będę się dobrze bawić. Dziękuję za uwagę!
P.S. Proszę też o niewysyłanie mi donosów na marki, które stosują nieuczciwe praktyki. Istnieją odpowiednie instytucje, w których możecie to zgłosić, choćby UOKiK. To również oszczędzi czas: i Wasz, i mój.
I już na sam koniec. Co oznacza u mnie wpis z kategorii „Współpraca”? Tyle jedynie, że dostałam za niego pieniądze. Nie sponsorują jednak one mojej opinii. Wychodzę z założenia, że bez względu na to, czy działam w ramach współpracy, czy z własnej inicjatywy, tekst będzie wyglądał dokładnie tak samo. Żadna marka, ani żadna suma nie ma wpływu na moje treści. Nie można mnie kupić. Kto nie wierzy, tego i tak nie przekonam, więc nawet nie będę próbować. W sumie wcale mnie to nie dziwi w świecie, który w przestrzeni wirtualnej został zbudowany. Co robić? Ja będę robić swoje.