H&M Studio – wiosna/lato 2018

Już za chwileczkę, już za momencik… A ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że projektanci tej kolekcji ocierają nią łzy za Phoebe Philo, która odchodzi w nieznane z Celine. Kolory Lego (jak z jej kolekcji na wiosnę lato 2014 i 2018), kontrastowe stębnowania, rozszerzane nogawki i rękawy, abstrakcyjne malarskie motywy… Nic w tym złego, a może to nawet tylko moje łzy i mój żal, który przekuwam w swobodną interpretację. W każdym razie ląduje H&M Studio najpierw na paryskim wybiegu, a z chwilą skończenia pokazu w sklepie (internetowym, następnego dnia stacjonarnie) 28 lutego bieżącego roku. Czyli za tydzień (jak ten czas leci!).

Kolejny już raz marka H&M stawia na formułę „see now, buy now”, czyli możliwość zakupów bezpośrednio po pokazie. Rzecz to wygodna, wciąż dość nowa, w kalendarzu mody wprowadzająca więcej chaosu niż porządku (opisywana kolekcja na przykład pojawi się na Paryskim Tygodniu Mody poświęconemu kolekcjom na jesień zimę ’18/19), za to w naszym życiu dokładnie odwrotnie. Widzisz – masz. Podane na tacy, bez spisywania zjawisk, o których ewentualnie przypomnisz sobie, gdy przyjdzie na nie czas. Ale raczej nie przypomnisz, bo dzieje się zbyt dużo. Bardzo przyjemna ta wiosna, świeża, świetlista i optymistyczna. Sylwetkę ciągnie w nietypową stronę, wydłuża ręce i nogi,  unosi talię, drobno plisuje się i nawarstwia.
Miejsce paryskiego pokazu wybrano nie bez powodu. W Musée des Arts Décoratifs jeszcze w tym roku ruszy wystawa poświęcona jubileuszowi stu pięćdziesięciu lat wymiany kulturowej między Francją a Japonią. Marka H&M jest jej sponsorem. I o ile pokaz mody jestem w stanie obejrzeć, nie ruszając się z kanapy (zrobiłam tak rok temu i gorąco polecam), tak na wystawę jadę na sto procent. Na pewno jeszcze będę dawać o niej znać.
 

Zdjęcia: H&M